czwartek, 31 maja 2012

Imagine - Harry

Spotykasz się z Harrym od czterech miesięcy. Dzisiaj są wasze pierwsze wspólne walentynki, no może nie wspólne bo chłopcy są w trasie i wracają dopiero za tydzień. Nie masz mu tego za złe bo wiesz że nie może zawieść zespołu, ale jest ci przykro że nawet nie zadzwonił. Zbliża się 22:00 jesteś coraz bardziej przygnębiona. Siadasz w salonie i oglądasz filmy romantyczne zajadając się popcornem. Dzwoni twój telefon to Harry. Dalej jesteś zła, ale odbierasz.
- Wyjrzyj przez okno.
- Harry ale po co ? - Dalej jesteś przekonana że zapomniał.
Otwierasz okno i na niebie widzisz napis - KOCHAM CIĘ KOTEK - Jesteś szczęśliwa bo wcale nie zapomniał.
- Podoba ci się kochanie ?
- Podoba i to  bardzo, też cię kocham wariacie. Już myślałam że zapomniałeś, nie odbierałeś telefonu.
- Jakbym mógł zapomnieć. Telefonu nie odbierałem żeby się nie wygadać przez przypadek. Muszę kończyć
wchodzimy na scenę. Paa mała .
- Pa skarbie.
Odkładasz telefon i z zacieszem na twarzy zmierzasz w stronę sypialni zadając sobie pytanie: Jak mogłam pomyśleć że zapomniał ?


______________________________________________________________




Taki sobie -.- . Przykro mi bardzo ale wena totalnie mnie opuściła, właśnie siedzę i męczę rozdział ale co chwila wszytko zmieniam, bo nic mi nie wychodzi. Nie wiem kiedy dodam. I'm Soo Sorry < 3
Mam do was jednak prośbę :  DODAŁAM NOWĄ ANKIETĘ CO DO IMIENIA GŁÓWNEJ BOHATERKI, KTÓRE MI SIĘ NIE ZBYT PODOBA, WIĘC DAJĘ WAM PROPOZYCJE O ZMIANIE GO. OCZYWIŚCIE JEŚLI TO WAM SIĘ PODOBA TO TAKIE ZOSTANIE. ♥♥
A TERAZ G Ł O S U J E M Y !!

Buziaki miśki : *

A tu takie tam :

- http://besty.pl/1175843
- http://besty.pl/1096901









 





























niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 3


Niall: 

Chwiejnym krokiem wspiąłem się po schodach do swojego pokoju. Nie mogę w to uwierzyć. Uszczypnijcie mnie żebym w końcu obudził się z tego koszmaru. Schowałem twarz w dłoniach, głęboko wypuszczając powietrze. Samotna łza pociekła po moim policzku. Starłem ją rękawem bluzy i zacząłem się pakować zastanawiając się dlaczego akurat ona i dlaczego teraz? Czuję się jakbym stracił część siebie, część mojego życia którą zawsze była. Żałuję że nigdy już jej nie zobaczę, nie przytulę, nie powiem jak bardzo ją kocham i jaka jest dla mnie ważna.
Natłok tych myśli bombardował  moją głowę. Wrzuciłem pierwsze napotkane przez moją rękę ciuchy do walizki i zapiąłem ją. Miałem jeszcze chwilę, zalogowałem się na tt. ‘Czyli wszyscy już wiedzą’ pomyślałem. Na moim profilu było pełno wiadomości. Przeczytałem kilka z nich, zrobiło mi się ciepło na sercu. Podziękowałem wszystkim i się wylogowałem. Ktoś zapukał do drzwi.
-Otwarte.-krzyknąłem a Zayn wsadził głowę do mojego pokoju.
-Wychodzimy już.-powiedział ciepło.
-Mhm, już idę.- zabrałem walizkę i z Zaynem zeszliśmy na dół.
Ciepło zniknęło z mojego ciała, w drodze na lotnisko znów myślałem o cioci. To będzie trudniejsze niż mi się wydaje.

   Rose:

Chłopcy zeszli do nas i bez słowa wyszliśmy z domu. Kierowca chłopaków już na nas czekał. Droga mijała w niezręcznej ciszy, wielokrotnie próbowaliśmy nawiązać z Niallem rozmowę, ale zbywał nas tylko nijaka odpowiedzią i dalej wbijał wzrok w szybę. Przed lotniskiem zauważyłam pojedyncze łzy spływające po jego twarzy. Starł je szybko ręką i wyszedł z samochodu. Załatwiliśmy wszystkie formalności i mieliśmy godzinę do odlotu.
-Chodźmy coś zjeść!- wołał Lou.
-Taa, ja też zgłodniałem.- dodał Zayn masując się po brzuchu.
Podnieśliśmy się z ławki, jedynie Niall siedział dalej skulony.
-Niall idziesz?
-Nie mam ochoty, ale wy idźcie.- cicho odpowiedział.
-To ja zostanę z tobą- zaproponował Harry- a wy zamówicie.

W restauracji. 

Lou zamówił coś do jedzenia, a my przysiedliśmy się do stolika.
- Martwię się o niego- powiedział smutno Liam.
-Tak ja też- dodał Zayn.
-Zamówienie stolik 3 !- powiedziała pani przez mikrofon.
Daliśmy pieniądze i poszliśmy w kierunki ławki na której siedzieli chłopcy.
-Chodźmy już- mruknął zrezygnowany Niall.
-Tak, już idziemy- Louis objął go ramieniem, a ten się w niego wtulił.

   Louis:

 Nie dam rady. Kocham Nialla jak brata. Nie mogę patrzeć jak cierpi. Znam go i wiem że łatwo mu nie będzie. Jest bardzo wrażliwy, mam tylko nadzieję że wszystko się ułoży. Wait ! Tomlinsona o czym ty w ogóle myślisz? Na pewno się ułoży! Musi…
-Pasażerowie lotu numer 2 do Mullingar proszeni o wejście do samolotu. Za 10 minut startujemy. Dziękuję- dobiegł nas miły głos stewardessy.
Zabraliśmy bagaże i udaliśmy się do samolotu.

   W samolocie.

-Pasażerowie mogą już rozpiąć pasy bezpieczeństwa, za 4 godziny lądujemy w Mullingar.
Droga mijała powoli, chłopcy zmęczeni tym dniem zasnęli, jedynie Zayn zaciekle rozmawiał z Cornelią.
Niall patrzał w okno i co jakiś czas wycierał łzy z twarzy.
-Weź chusteczkę.- podałam mu je.
-Dziękuję-ledwo powiedział i wytarł twarz, która za chwilę i tak zalała się łzami.
-Niall nie płacz, to niczego nie zmieni- położyłam mu rękę na ramieniu.
-Chciał był- zamruczał i swoimi zapłakanymi oczyma spojrzał w moje pełne troski, lekko zaszklone od widoku jego cierpienia gałki. Czułam że nie wytrzymam, po mojej twarzy spłynęła samotna łza, za nią kolejna i jeszcze jedna. Niall zbliżył się do mnie i przytulił. Płakaliśmy sobie razem. Może tego było mi trzeba, dać upust gromadzącym się z godziny na godzinę, z minuty na minutę emocją. Trochę się uspokoiłam, dalej nie rozluźniając uścisku na szyi blondyna. Zrobiło mi się lepiej. Czułam się bezpiecznie. To jego bliskość, jego oddech na moim karku, zapach… mnie uspokajały. Można powiedzieć że działał na mnie bardzo pozytywnie.. Tkwiący w moim uścisku Niall zasnął. Oparł głowę na moim ramieniu i oplótł mnie rękoma. Zmęczona również zasnęłam.
-Drodzy pasażerowie prosimy o zapięcie pasów przystępujemy do lądowania- obudził mnie głos stewardessy. Posłusznie zapięłam pas i obudziłam Horana.
-Niall.. lądujemy, zapnij pas- szturchnęłam go. Powoli podniósł zaspane powieki i zapiął pas.
Lądowanie odbyło się bezproblemowo, wzięliśmy swoje bagaże i zamówiliśmy taxi. Z lotniska do domu Horanów nie było daleko, po jakiś 20 minutach naszym oczom ukazał się dobrze znany budynek. Uśmiechnęłam się na wspomnienie naszych poprzednich wakacji spędzonych w Irlandii. Radość szybko ze mnie upłynęła, czułam że napięcie wzrasta, wszyscy siedzieli w ciszy, spoglądając na siebie smutno.
Taksówkarz zaparkował na podjeździe. Zapłaciliśmy i zabraliśmy swoje rzeczy. Wolnym krokiem zbliżaliśmy się do drzwi. Niall zapukał. Z wnętrza domu wyłoniła się nie wysoka blondynka, mama Nialla Maura. Nic nie powiedziała, ze łzami w oczach przytuliła swojego syna. Tak jak my wiedziała jaka Suzan była dla niego ważna. Weszliśmy do środka, przywitaliśmy się i każdy poszedł do swojego tymczasowego pokoju. Państwo Horan mieli duży dom więc nie było problemu z noclegiem i wszyscy spaliśmy u nich.

    *** 

Promienie słoneczne oświetliły moją zmęczoną i niezadowoloną twarz. Powoli zwlekłam ciało z łóżka i poszłam się ubrać. Po 10 minutach wyglądałam już całkiem przyzwoicie więc zeszłam na dół. W kuchni zastałam panią Maurę. Siedziała na krześle i cichutku pochlipywała. Podeszłam do niej i ją przytuliłam.
-Wszystko z czasem się ułoży.
-Martwię się o Nialla.
-On musi to wszystko na spokojnie przemyśleć.
-Tak myślisz?- spojrzała na mnie swoimi oczami, już wiem po kim Niall ma takie zniewalające tęczówki.
-Ja to wiem. I proszę się tym już nie zamartwiać- posłałam jej ciepły uśmiech.
-Dziękuję.- również się uśmiechnęła.
Mama Nialla skierowała się ze śniadaniem do salonu, a ja wyciągnęłam sok z lodówki i usiadłam przy stole.
-Greg! Obudź chłopców na śniadanie.- Maura skierowała się do starszego syna.
-Z przyjemnością- odparł wesoło i przyszedł do kuchni.
-Hmm, wyczuwam podły plan- zaśmiałam się.
-I to jeszcze jak. Wchodzisz w to?- cwaniacko się uśmiechnął.
-Też pytanie, pewnie że tak.
Z szafki wyjęliśmy dwa wiaderka 2 litrowe i nalaliśmy do nich zimnej wody. Pierwszy był Liam. Po cichutku weszliśmy do jego pokoju i doznaliśmy zaskoczenia, ubrany wychodził z łazienki.
-Nie dzisiaj, hahaha- uśmiechnął się.
-Ehh… mam nadzieję że reszta jeszcze śpi.
-Śniadanie czeka- dodałam i wyszliśmy z jego pokoju.
Następny był Loui. Weszliśmy i na szczęśnie jeszcze spał.
-Na trzy.- szepnęłam.
-Jeden, dwa, trzyyy !- krzyknął Greg. Wylaliśmy wodę a Louis jak poparzony wyleciał z łóżka.
-Aaaa, zimno !- miotał się po pokoju i krzyczał.
-Hahahhaha, nie mogę !!- prawie turlałam się ze śmiechu, a Greg razem ze mną.
Od tego hałasu w pokoju marchewkowego pojawił się Harry z kijem golfowym. Strzeliliśmy grupowe wtf. Skąd on to ma? Nieważne… zobaczył Louisa i razem z nami wybuchł śmiechem.
-Mam nadzieję że się nie zdziwicie jak jutro obudzicie się czy ja wiem… bez włosów!?- powiedział spokojnie Tomo.
-Mhm, darmowy fryzjer?- nabijał się Lokers.
Wtedy Lou się na niego rzucił i Harry też był mokry.
-Głupki!! Śniadanie czeka!- krzyknęłam i oboje podnieśli się z podłogi.
-Kto drugi na dole kupuje marchewki!- krzykną Tomlinsona i rzucił się do biegu.
-Dzieci, dzieci, dzieci…- zaśmiałam się.
Wyszliśmy na korytarz. Greg ruszył do pokoju Nialla.
-Niee! Zostaw go, jest zmęczony.- próbowałam go zatrzymać.
-Na pewno jest głodny.- upierał się.
-Nie będę jadł i z pokoju też nie wyjdę!- najwyraźniej Niall wszystko słyszał.
-Może jednak?- zapytał Greg.
-Greg wiem że może nie jesteś najlepszy z angielskiego, ale literować Ci chyba nie muszę?- odpowiedział ze spokojem.
-Jak uważasz, ale przyjdź później.
-Dobrze przyjdę.- mruknął.
Poszliśmy na śniadanie. Lou za wszelką cenę próbował wszystkim polepszyć humory. Sięgnęłam kanapkę z nutellą i usiadłam Hazzie na kolanach. Po posiłku chłopcy posprzątali ze stołu. Słońce dalej świeciło, zapowiadał się fajny dzień. Zmierzałam właśnie w stronę swojego pokoju.
-Rosie.- zawołał mnie Greg.
-Co się stało?
-Może ty… mogłabyś…
-Mogłabym…?
-Porozmawiaj z Niallem.
-Nie sądzę żeby to był dobry pomysł.
-Proszę…- zrobił smutną minę.
-No nie wiem.- droczyłam się z nim.
-Bardzo ładnie proszę.
-Ah ci Horanowie, i jak się tu takiemu oprzeć.- uśmiechnęłam się.
-Hahaha, nie słodź już tak tylko idź. Lewa, prawa i tak w kółko wiesz?- poruszył zabawnie brwiami.
Greg odszedł a ja zastygłam w bezruchu zastanawiając się co mam mu powiedzieć a jak nie będzie chciał mnie widzieć? W sumie to bym się nie zdziwiła, na pewno chce być teraz sam, a wszyscy mu przeszkadzają. No, ale zgodziłam się, więc stawiając małe kroki lewa, prawa jak mnie przed chwilą nauczył Greg poszłam do pokoju blondyna. Stałam przed jego drzwiami i nie mam pojęcia co zrobić. Jakaś część mnie ma ochotę uciec, ale inna chce tam wejść i z nim porozmawiać. Przeważyła ta druga, zapukałam do drzwi. Nic nie powiedział.
-Niall? Mogę z tobą porozmawiać.- zapytałam niepewnie.
-Po co?- odpowiedział ledwo słyszalnie.
-Chcemy Ci pomóc, wszyscy się o ciebie martwią.
-Niepotrzebnie, jak słychać żyję. A jeżeli chcesz mnie zapewnić że będzie dobrze to to już wiem, ale wcale nie wierzę.
-Niall…proszę.- otworzył mi i wpuścił do środka.
Siedzieliśmy w ciszy. Nie bardzo wiedziałam jak zacząć. W głowie analizowałam dziesiątki wersji. Zdobyłam się na odwagę i zaczęłam cicho.
-Niall, wiem że jest Ci ciężko, nam zresztą też nie jest do śmiechu, ale nie możesz siedzieć całe dnie w łóżku i opłakiwać swój los.- wraz z każdym wypowiedzianym słowem stawałam się coraz pewniejsza tego co mówię –To i tak niczego nie zmieni- Niall uważnie mnie słuchał a jago oczy lekko się zaszkliły.- To że niema Suzan tutaj z tobą fizycznie, nie oznacza że zniknie z twojego życia. Zawsze będzie z tobą w twoim sercu.- uśmiechnęłam się delikatnie.
-Wy nie wiecie jak to jest stracić kogoś tak bliskiego!- wykrzyczał i zalał się łzami.
Nie chciałam okazywać po raz kolejny swoich słabości, ale nie dałam rady. Z każdym jego słowem czułam że moje serce ponownie pęka. Wróciło wspomnienie którego nigdy nie chciałam przywoływać. Wstałam z łóżka i wykrzyczałam.
-Mówisz że nie wiem jak to jest!? Jednego dnia straciłam obojga rodziców. Myślisz że mi było łatwo? Myślisz że skakałam ze szczęścia?- moją twarz zalał potok łez. Zrezygnowana wybiegłam na balkon Nialla. Oparłam się o barierkę głęboko oddychając.
-Rose przepraszam, nie powinienem tego mówić.- Blondyn stanął za mną i objął mnie.
Nic nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w niego mocniej. Twarz schowałam w zagłębieniu jego szyi i wyrównywałam oddech od tego płaczu. Staliśmy tak aż Niall się odezwał.
-Chodźmy do środka, wieje wiatr przeziębisz się.- powiedział z troską.
Weszliśmy do jego pokoju.
-Zejdziesz do nas?- zapytałam.
-Jeżeli poprawi Ci to humor, to tak.- uśmiechnął się.
-I takiego Nialla kochamy.- odwzajemniłam uśmiech i poczochrałam mu włosy.
Zeszliśmy do salonu, gdzie chłopaki oglądali mecz, przysiedliśmy się do nich i przez chwilę nareszcie było tak jak dawniej. Po tych całych sportowych emocjach zmęczeni rozeszliśmy się do pokoi. Jutro ważny dzień… 

   ***
-Roseee! Wstawaj!- Cornelia krzyczała mi do ucha.
-Czego mnie obudziłaś?- zapytałam z grymasem.
-Boo…już dziewiąta i musimy się szykować.
-Ah, no tak już wstaję.
Wybrałam jakąś czarną sukienkę do niej cienki sweterek i byty na niskim koturnie. Włosy Lekko pokręciłam, a usta musnęłam błyszczykiem bezbarwnym. Zeszłam do salonu, gdzie byli już wszyscy.
-Wychodzimy- smutnym głosem oznajmił Greg.
Po 15 minutach jazdy byliśmy na miejscu. Nie było dużo ludzi, ani też żadnych mediów, sami najbliżsi. Ksiądz odprawił mszę i Niall rozpoczął swoje przemówienie. Widziałam jak każde słowo sprawiało mu ból, chwilami załamywał głos, ale mimo wszystko dał radę.
-…Kocham Cię ciociu, zawsze będziesz częścią mojego życia.- na tych słowach zakończył mowę. Po mojej twarzy spłynęło kilka łez, szybko je wytarłam i podeszłam do Nialla.
-Byłeś dzielny.
-Dziękuję Rose.- odpowiedział szeptem.
Ja i Cor z chłopakami wracaliśmy pieszo. Chłopaki próbowali pocieszać smutnego Nialla, ale coś im nie wychodziło.
-Skończcie już z tym! Wcale nie jest i nie będzie dobrze!- blondyn wybuchł i zaniósł się płaczem.
-Niall…-próbował Louis.
-Nie!- krzyknął i uciekł do parku. Zayn pobiegł za nim, ale Nialler szybko go zgubił.
Staliśmy osłupieni na chodniku, co mamy teraz zrobić?
-Może powinniśmy go szukać?- zapytał przejęty Harry.
-Mhm, chyba masz rację, zadzwonię do Grega.- powiedziałam cicho.
Po dziesięciu minutach zauważyłam zdyszanego Grega. Podzieliliśmy się na grupy i rozpoczęliśmy poszukiwania.
-Wiesz gdzie on może być, jakieś ulubione miejsca?- zapytał Liam Grega.
-Właściwie, to tak jest kilka takich.-odpowiedział entuzjastycznie.

Niall:

Zmęczony biegiem usiadłem pod moim ulubionym drzewem w parku, tutaj w dzieciństwie spędzałem dużo czasu. To tutaj z chłopakami złożyliśmy przysięgę wiecznej przyjaźni, a wyglądało to tak: H+L+L+Z+N=Friends Forever wyryte na korze drzewnej. Jaki ja jestem głupi, nawrzeszczałem na nich jakby to miało mi coś dać, wiem nie powinienem, ale nie dam rady. Słuchanie że będzie dobrze, że wszystko się ułoży mnie wykańcza. Nie wytrzymam tego psychicznie, tak bardzo chciałbym wrócić czas i zobaczyć ją po raz ostatni. Poczułem zbliżające się łzy, zacząłem nucić moją ulubioną piosenkę, zawsze mi pomagała w trudnych momentach. Zmierzchwiłem włosy i podniosłem się z ziemi. Otrzepałem spodnie, po czym włożyłem ręce do kieszeni bluzy w międzyczasie wychodząc na dróżkę w parku. Pomyślałem że pewnie wszystkim napędziłem stracha więc przyśpieszyłem kroku zmierzając w stronę swojego domu rodzinnego. Wyciągnąłem telefon z kieszeni, miałem 15 nieodebranych połączeń i 13 sms’ów typu ‘zadzwoń’. Wysłałem wszystkim wiadomość że nic mi nie jest i że niedługo wrócę do domu. Po drodze zaszłem do sklepu i kupiłem sobie kilka batoników, tak jedzenie było drugą z kolei rzeczą poprawiającą mi humor. Zjadłem wszystkie jeden po drugim, aż znalazłem się pod domem. Otworzyłem drzwi, wszyscy skierowali wzrok na mnie.
Wyprzedzając ich pytania odpowiedziałem.
-Byłem w parku, chciałem sobie wszystko przemyśleć, jestem zmęczony idę spać. Dobranoc- uśmiechnąłem się krzywo i ruszyłem do kuchni po jedzenie.
-Hmm, z moich przemyśleń wynika że Horan wraca do żywych- powiedział z rozbawieniem Lou, widząc jak jem już 3 naleśnika.
-Mhm…ta…trochę…- odpowiedziałem przeżuwając resztki pokarmu.
-Cieszy nas to bracie.- krzyknął do mnie Greg.
-Mnie też, do jutra- odparłem z uśmiechem.
Weszłam do pokoju i rzuciłem się na łóżko, hmm… chyba naprawdę będzie już dobrze.
-Dobranoc ciociu- szepnąłem wtulając twarz w poduszkę. Teraz chcę tylko wrócić do normalnego życia, spróbuję. 

Rose:

Niall poszedł do siebie, a my nie mogliśmy przestać zacieszać buziek. Jest cudownie, nareszcie odzyskaliśmy naszego głodomora, może jeszcze nie całkiem, ale z czasem będzie tylko lepiej. Za dwa dni wylatujemy do Londynu, a za miesiąc rozpoczyna się nowy rok szkolny, ostatni w tej strasznej szkole. Jak pomyślę że już za 30 dni znów zobaczymy się z Alis to mój dobry humor od razu mnie opuszcza. Motywacją jest jedynie to że po pierwsze nie będę tam sama tylko z najlepszymi przyjaciółmi, a po drugie to już ostatni rok. Mam nadzieję że później nie będę musiała na nią nigdy więcej patrzeć.

________________________________________________

Wróciłam !! Rozdział dłuższy niż poprzedni : ) Przepraszam że tak długo mnie nie było ale we wcześniejszych notkach pisałam dlaczego.  Dzisiaj się postarałam i przepisałam cały rozdział. Przepraszam za wszystkie błędy i dziękuję za wejścia, komentarze i reakcje. < 333 
Buziaki miśki ♥






+ Dodaję Grega:




 Greg Horan - Starszy brat Nialla, zaprzyjaźnił się z chłopcami, Meg i Cor.
 Bardzo troskliwy, ale lubi sobie też pożartować. Nie ma dziewczyny i nie szuka. Szczęśliwy kawaler, mieszka kilka przecznic od swojego rodzinnego domu.



wtorek, 8 maja 2012

Ważne.

Okej jestem tutaj nielegalnie. Mam karę :( Wiem zawaliłam -.-.
Nowy rozdział pojawi się może w weekend, ale to nie jest pewne bo nie mam zbytnio dostępu do komputera.
Przepraszam was < 3



środa, 2 maja 2012

Imagine - Lou + Besty z 1D

Jesteś w supermarkecie właśnie sięgasz po marchew, czujesz czyjąś dłoń pokrywającą twoją, odwracasz się i
widzisz Louisa Tomlinsona.
-To moja marchewka- mówisz do Boo Beara.
-Nie, ona jest moja- odpowiada wpatrzony w ciebie Tomlinson.
Używasz swojego uroku i trzepoczesz rzęsami prosząc aby ci ją oddał. On wyjmuje długopis i pisze coś na niej. Po chwili  puszcza warzywo.
-Zadzwoń . - Mówi do ciebie i odchodzi.
Zdziwiona patrzysz na marchew a tam numer telefoniczny i dopisek - Masz śliczny uśmiech- .
Zadowolona z siebie idziesz do kasy. Cały dzień jesteś oszołomiona tym spotkaniem. Wieczorem przezwyciężasz się i piszesz do Lou sms'a.
-  Mój króliczek dziękuje ci za marchewkę : ) -
-  haha, nie ma za co,  takiej ładnej pani to mogę nawet marchewkę oddać .-
Piszecie jeszcze trochę i Loui zaprasza cię na randkę. Oczywiście się zgadzasz. Pół roku później dopingujesz go na koncertach jako jego dziewczyna. 

_____________________________________________________

Jakiś taki dziwny xd Jeszcze raz przepraszam że nie dodam rozdziału, no ale na wyjeździe nie będzie dostępu do internetu  : / .

A tu takie tam o ONE DIRECTION :

* http://demotywatory.pl/3775898/  ( Ja też, a jednak <  33 )

* http://besty.pl/archive/1039813  ( Boo Bear ♥ )

* http://besty.pl/archive/1039812  ( Trololo )

* http://besty.pl/1069426  ( Złota myśl xd )

* http://besty.pl/1058387   ( hahhaahhahaha )

* http://besty.pl/728101   ( O niee, ten najlepszy xDD )

* http://besty.pl/archive/1043958  ( Mrauu < 3 )

* http://besty.pl/archive/1036304 ( Oczywiściee : D )

* http://besty.pl/archive/1029941  ( Problemm ? xd )

* http://besty.pl/1023738  ( Why ? xd )

* http://besty.pl/archive/625740  ( Between dance < 33 )


Buziaki  < 33 ♥



Uwaga .

Przepraszam was bardzo, ale wyjeżdzam i nie mogę dodać trzeciego rozdziału w weekend.
Jutro dodam imagin z Lou, na osłodę.
Postaram się napisać dłuższy rozdział. :)
Buziaki < 33