wtorek, 24 lipca 2012

Twitter + Besty o 1D

A więc, w końcu się zebrałam i założyłam Twittera, no bo przecież trzeba śledzić poczynania naszych mężów. Co nie ?
https://twitter.com/YouMakeMySmilex  < -------- zapraszam ( w komentarzach podajcie swoje tt, chętnie zaobserwuję )
A tu takie tam besty o 1D :

http://besty.pl/1175843 ( Dobrze gada, polać mu! )

http://besty.pl/1182620  ( Aww )

http://besty.pl/1195969

http://besty.pl/1195897 

http://besty.pl/1195840

http://besty.pl/1195828 ( Toć to filozof jest ^ ^ )

http://besty.pl/1196145 ( LA, Bitch ! )

http://besty.pl/1199876 ( Nie ! W tym momencie to ja chcę być Danielle ; > )

http://besty.pl/1214303 ( Wielbię te dzieciaczki ♥ )

http://besty.pl/1214512 ( CHCĘ TAKĄ ! )

http://besty.pl/1300945  ( Moje też *-* )

http://besty.pl/1304491 ( Ooo! Wszystkie odpały 1D, które zostały w pamięci Directioners )

http://besty.pl/1376318 ( BITCH PLEASE ! Liam ładniejszy < 3 )

Baj miśki ♥

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 5

EDIT : Ankietę na imię głównej bohaterki wygrało, jak pewnie wszyscy już wiedzą, imię ROSE !
Czyli zamiast MEGAN mamy ROSE, będę pisała : ROSALIE, ROSIE, ROSE. Bardzo dziękuję za wszystkie głosy < 3333
______________________________________________________________

Rosalie :
Co to tak ciągle dzwoni? Otworzyłam oczy i od razu zapragnęłam je zamknąć, bałagan totalny, śmierdziu tu jakkoś, a tak w ogóle to ktoś na mnie leży. Oparłam się na łokciach i ujrzałam słodką twarz Viki. Powoli, żeby jej nie obudzić,  wstałam z sofy i szybko skierowałam się do kuchni po jakieś tabletki na ból głowy, pewnie reszcie też się przydadzą , więc najlepiej byłoby gdyby tam były.  Omijajac po drodze różne śmieci doszłam do celu, otworzyłam szufladę i wygrzebałam z niej jakieś tabletki. Nalałam sobie do szklanki wody i usiadłam przy stoliku.  Kątem oka zerknęłam na zegarek, już  12 , całe szczęście że samolot mamy na wieczór.  Po zarzyciu tabletek, szybkim krokiem udałam się do pokoju po jakieś ubrania . Dziwne że nie było tam Cor. Zrobiłam sobie prysznic, ubrałam wcześniej przygotowany zestaw ubrać , po czym zeszłam do kuchni zrobić jakieś śniadanie, pewnie ja i Cor która nie piła, i tak trzymamy się najlepiej z tego całego towarzystwa. Wyjęłam potrzebne składniki i usmażyłam naleśniki, za którymi wszyscy przepadają. Kiedy skończyłam wszystko postawiałam na stół w salonie z którego zrzuciłam wszystkie śmieci. Zaczęłam wszystkich budzić, na początku Hazz, oczywiście z nim sprawa poszła najprościej, trochę po nim poskakałam i jak na zawołanie zjawił się w salonie, później Boo Bear, z nim też nie miałam większych trudności, więc szybko udałam się do Liama. Weszłam do jego pokoju i nie mogłam go znaleźć.
-Liam! – wołałam go, ale nie odpowiadał. Uchyliłam drzwi do łazienki i zatoczyłam się ze śmiechu, wyciągnęłam szybko telefon i zrobiłam Li zdjęcie. Biedak pewnie chciał zrobić sobie prysznic i niestety zasnął w ciuchach w prysznicu. Obudziłam go i pomogłam wyjść z mało wygodnego do spania prysznica. Liam dołączył do Larrego i razem  zeszli na dół obudzić Viki, a ja skierowałam się do Zayna, z tym śpiochem było o wiele, wiele gorzej, dodając jeszcze to jak się wczoraj spił to obudzenie było zadaniem prawie nie wykonalnym. Długo musiałam go zwalać z łóżka za nim się poddał i gdzecznie udał na śniadanie.
-Na stole leżą tabletki ! – krzyknęłam za nim i poszłam do gościnnego w którym leżał Sean. Następny śpioch, co za ludzie…
-Seann ! Wstawaj- darłam mu się do ucha, ale on podobnie jak Zayn, mało co kontaktował. Zaczęłam bić go poduszką, kiedy już prawie opadałam z sił, otworzył swoje malutkie, zmęczone oczka i spojrzał na mnie, prawdopodobnie nie wiedząc gdzie się znajduje.
-Na dole jest śniadanie. – uśmiechnęłam się i wyszłam z jego pokoju.
Zostali mi tylko Niall i Cornelia, hmm gdzie ona może być?
-Liamm ! Poszukajcie Cor! – krzyknęłam na dół i poszłam do pokoju blondaska. Cicho uchyliłam drzwi i weszłam do środka. Niall spał sobie owinięty kołdrą prawie po czubek głowy. Podeszłam do niego i nachyliłam się nad nim, wyglądał tak słodko, jego blond grzywka delikatnie opadała mu na twarz, długie, czarne rzęsy spływały na blado zaróżowione policzki. Usta miał lekko rozchylone, oddech wyrównany i głęboki. Przyglądałam mu się z wielką fascynacją, lekko się poruszył, zamlaskał i przewrócił się na drugi bok. Zachichotałam cicho, podniosłam się i szturchnęłam go w ramię.
-Niall! Wstawaj, śniadanie jest. Naleśnikii i to z nutellą. – temu nie mógł się oprzeć, odwrócił się w moją stronę i otworzył oczy, ciepło na mnie spoglądając.
-Hmm, taki miły widok na początek dnia- uśmiechnął się ukazując swoje białe ząbki zakryte aparatem na zęby, który moim zdaniem dodaje mu uroku. – Cześć Rosie- przeciągnął się i ziewnął.
-Zaraz zejdę na dół- poinformował mnie i wyszedł z pod kołdry udając się do szafy z ciuchami.
Okej. – rzuciłam i poszłam do salonu, gdzie wszyscy się już zajadali .
-Mmm, jesteś bogiem Rose – powiedział Sean z pełną buzią, zachichotałam cicho i przysiadłam się do nich. Zabrałam Lou naleśnika i z zapałem śledziłam spór o ostatni placek.
-Ejj, on jest mój . Pierwszy go zobaczyłem ! – żalił się Niall.
-Taa? A ja go pierwszy wziąłem – Hazza wytknął mu język.
-Tatoooo ! Harry zabrał mi jedzenie – Irlandczyk poszedł szukać pomocy u Liama.
-Harry oddaj mu tego głupiego naleśnika. – powiedział cicho Li podtrzymując głowę na rękach.
-Jakiego głupiego, jak śmiesz ! – Hazz się zbulwersował.
Horan i Styles dalej się wykłócali o naleśnika, Liam położył się na sofie i zakrył poduszką, a ja siedziałam z naleśnikiem Louisa i się z nich śmiałam.
-Ojj skończcie już z tym naleśnikiem – Zayn wstał, wyrwał go Harremu z ręki i polizał.- teraz nikt go już nie zje – zadowolony opadł na poduchy i sięgnął po gazetę.
-Hhahaaha, biedny przewidywalny Zayn- prychnął Niall i wziął ‘niejadalnego ‘  naleśnika do ręki, po czym włożył go sobie do buzi i z zacieszem na mordce poszedł do kuchni.
-Udław się ! –krzyknął za nim Harry. Niall zaśmiał się i sięgnął po butelkę wody stojącą w kuchni.
-Nie wiem  jak wy ale ja się idę pakować – uśmiechnęłam się do wszystkich i pociągnęłam Cornelię za rękę, ta tylko pomachała im i trzymana przeze mnie  wskoczyła na schody.
-Co jest ? – zapytała kiedy byłyśmy już w naszym pokoju.
-Nic, chciałam żebyś mi pomogła- zrobiłam wielkie oczka prosząc ją pomoc w pakowaniu.
-Zapomnij. –prychnęła i uciekła do łazienki.
-Wiesz? Straszna jesteś – powiedziałam z udawaną złością.
-Też cię kocham ! – wrzasnęła moja wariatka.
Więc co mi pozostało, wzięłam torbę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy. Myślałam że dłużej mi to zejdzie, Cor również była już spakowana zerknęłam na zegarek, już 14:30 ale to leci. Razem poszłyśmy na dół, gdzie nikogo nie było, pewnie poszli się pakować. Usiadłyśmy sobie na sofie i porozmawiałyśmy. Przypomniało mi się że jeszcze miesiąc, okej ponad miesiąc i początek roku szkolnego.  Boję się że koszmar z tamtego, i poprzedniego i jeszcze wcześniejszego roku się powtórzy.
-Nie mówmy teraz o tym, dobrze ? –powiedziałam cicho, Cor wiedziała że się boję, przechodziłyśmy przez to obie, obie byłyśmy znienawidzone przez Alis, obie poniekąd przez nią prześladowane. Była tylko jedna różnica, Cornelia się tego nie bała, z uniesioną głową stawiała czoło tej idiotce. Potrafiła jej na wrzucać i się nie przejmowała co się stanie. Była moim oparciem, gdyby nie ona to nie wiem co by zemną było. Teraz pocieszam się tylko tym że będą ze mną też chłopcy. Shey mnie przytuliła i tak sobie siedziałyśmy, aż przyszli do nas wszyscy.
-Heee…j, co się stało ? – zapytał zaniepokojony Harry kiedy ujrzał mnie w objęciach Cornelii.
-Umm. .nic, jestem tylko trochę zmęczona – ziewnęłam na niby. Hazz podszedł do mnie i ujął mój podbródek, spojrzał mi w oczy i szepnął.
-Wiesz że ja wiem co się dzieje ?
-Ee..taa – mruknęłam cicho wtulając się w niego.
-Będziemy z tobą mała.
-Huh? Tylko nie mała ! – nagle się ożywiłam.  Harold przytulił mnie jeszcze mocniej i zamruczał mi do ucha.
-Dla mnie zawsze będziesz małą dziewczynką- przyjemne ciepło rozlało się po moim sercu.
-Też cię kocham Harry. – powiedziałam patrząc mu w oczy, zobaczyłam w nich ten błysk, iskierkę które kocham. On..on  jest dla mnie jak  brat, którego nie miałam.
-Ojojojoj – Cor doskoczyła do nas i razem zastygliśmy w grupowym miśku.

-A my? - Krzyknęli chłopcy.
-Um..Niech pomyślę - Cor teatralnie wsparła głowę ręką i udawała że się zastanawia.
-Ej!- wrzasnął oburzony BooBear.
-Oj, niech wam będzie - blondynka burknęła udając obrażoną.
Duże dzieci w mig rzuciły się na nas, sprawiając że wszyscy runęliśmy na podłogę.
-Grupowa kanapka! -ryknął Harry.
Pomysł wydawał by się wspaniały, miał tylko jedną wadę JA BYŁAM NA SAMYM DOLE TEJ KANAPKI. Przecież oni mnie zgniotą ,a moje ciało będzie trzeba zdrapywać z paneli. Z zamyśleń o jakże okrutnym końcu mojego życia wyrwał mnie cichy szept Nialla.
-Uciekamy? Bo coś mi się wydaje że tobie też nie leży ta 'kanapka'.
-Czytasz mi w myślach - odpowiedziałam chichocząc i podałam dłoń blondynkowi. Delikatnie ją ujął i szybkim ruchem postawił mnie do pionu. Poczułam zapach jego perfum, te lubiłam najbardziej. Chcąc choć przez chwilę napawać się tym zapachem przymknęłam powieki zatapiając się w cudowniej woni jego perfum.
Szybko powróciłam na ziemię gdyż Niall zaczął lekko mną potrząsać.
-Rose, wszystko okej?- zapytał z niepokojem w glosie. Em. no tak to mogło wyglądać co najmniej dziwnie.
-Taak, chodźmy już- zmieniając temat gwałtownie pociągnęłam chłopaka za sobą na zewnątrz.
-Pokażę ci coś.- Niall puścił mi oczko i prowadził mnie ogrodem do .. właściwie to nie wiem gdzie mnie  prowadził. Szliśmy krętymi dróżkami przez ogród. Nialler zgrabnie ominął ostatni krzewik i gestem ręki ukazał mi piękny zakątek schowany pod gałęziami wierzby. Dookoła rosły najróżniejsze kwiaty a z małej fontanny sączyła się czysta woda. Z boku pod dużą wierzbą stała, prawdopodobnie ręcznie rzeźbiona ławeczka. Całość zapierała mi dech w piersiach. Małymi krokami doszłam do ławki, aby z niej podziwiać to wszystko.
-Podoba ci się? - powoli wypowiedziane przez Nialla słowa delikatnie łaskotały mój kark.
-Jest..tu.. ja nie wiem co powiedzieć. Jest idealnie.- szepnęłam wpatrując się w fontannę.
-Proszę - Niall podał mi pieniążka, nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi.
-Yy,ale.. -zaczęłam.
-Pomyśl życzenie i wrzuć do fontanny.- powiedział z lekkością wpatrując się we mnie.
-A co jeżeli mam już wszystko o czym marzyłam? - droczyłam się z nim.
-Hmm, na pewno znajdzie się jeszcze coś czego na prawdę pragniesz.-mruknął i sam ruszył w kierunku fontanny. Pochylił się i wystrzelił z palca monetę. Po chwili odwrócił się do mnie i nieśmiało uśmiechnął. Jego policzki leciutko się zaróżowiły, nie wiem dlaczego ale coś mnie do niego przyciąga. Jest taki..sama nie wiem jak go określić. Kocham go, kocham jak przyjaciela, jak brata, jak Louisa, Liama, Zayna i Harrego, jak Cornelię, ale czy nie czuję do niego czegoś więcej? Tak w sumie to się nad tym nie zastanawiałam. Nie było takiej okazji. Jak go potrzebowałam był przy mnie, bronił mnie i po prostu BYŁ. Kiedy skończyłam już swój wykład na temat Nialla niepewnie wstałam i podeszłam do niego. Pomyślałam życzenie i wrzuciłam monetę do wody. Życzyłam sobie żeby w moim życiu pojawił się ktoś kogo mogła bym pokochać, pokochać miłością taką jaką mąż darzy żonę. Ktoś przy kim mogłabym się budzić i zasypiać. Tak. Marzy mi się ktoś do kochania.
-O czym pomyślałeś?- zapytałam pocierając rękoma ramiona, bo trochę już zmarzłam, w końcu mimo tego że mamy lato wieczory są chłodne. 
-Nie mogę powiedzieć bo się nie spełni – powiedział ściągając bluzę i zakładając ją na mnie.
-Mmm..ładnie pachnie.. twoimi perfumami. - wyrwało mi się, czułam jak moje policzki się czerwienią. Niall zaśmiał się nerwowo, chyba też trochę go to speszyło.
-A jak ci obiecam że nikomu nie powiem? -szybko zmieniłam temat.
-Rosee! Niallll! Zaraz wychodzimy! - krzyknął ktoś z domu.
-Musimy już wracać. Londyn czekaa! - rozciągnął się i razem udaliśmy się do domu.
Jak weszliśmy panował tam już kompletny chaos. Wszyscy krzątali się z walizkami, no może z wyjątkiem Seana który objadał się żelkami na sofie. Viki już rano nie było, bo rodzice ją zawinęli, chyba mieli gdzieś jechać czy coś. Niall popędził do swojego pokoju, pewnie po walizki. Poszłam za nim, bo ja swoje już dawno zaciągnęłam na dol. Zapukałam cicho i weszłam do środka. Tak jak myślałam Horanek dopinał walizkę upychając w niej zapewne jakieś ciastka.
-Niall- mruknęłam, chłopak spojrzał na mnie i gestem głowy nakazał mi mówić o co chodzi. - Więc czego sobie życzyłeś?- zapytałam cicho.
-Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni – wzruszył ramionami i ponownie zabrał się za dopinanie walizki.
-A jak obiecam że nikomu nie powiem? – drążyłam.
 -A jak moje życzenie było związanie w tobą? – szepnł tajemniczo, znosząc walizkę z łóżka i pozostawiając mnie zdezorientowaną w pokoju. Ccooo? Nie rozumiem tego, ale niema się co dziwić bo za Niallem nie nadążysz, choć byś nie wiem jak bardzo chciał. No nic.. wyszłam z jego pokoju zamykając drzwi i zeszłam do salonu gdzie wszyscy już czekali na mnie. Bagaże są już załadowane do samochodu. Kierunek - DUBLIN. Pożegnaliśmy się z Seanem, zadzwoniliśmy do rodziców Nialla i do Grega też, bo on już wrócił do swojego mieszkania. Kłócąc się o miejsca w aucie, po jakichś 15 minutach wyjechaliśmy z Mullingar.Droga minęła nam szybko, rozmawialiśmy sobie, chłopcy powspominali stare x-factorowe czasy, ja i Cornelia poopowiadałyśmy swoje przypały. Od tego śmiechu rozbolał mnie brzuch.  DoLiama zadzwonił manager One Direction.
-Haloo?!-krzyknął Li i gestem ręki uciszył chłopaków- CO?!... Ale mieliśmy mieć wolne..nie .. u kogo? .. kiedy i o której? .. dobra, dobra, tylko raz!..Mhm, zadzwonimy jutro..cześć. – rozłączył się i poinformował nas że mają pojutrze JEDNORAZOWY wywiad, bo coś tam jest potrzebne do  promocji płyty i takie tam, większości nie słuchałam. Cały czas potajemnie przyglądałam się Niallowi. Dalej mnie zastanawia to co powiedział w pokoju, czy to miał byś jakiś żart? Może o to chodzi że mam się nad tym głowić a tak na serio to nic nie znaczyło i powiedział to ot tak sobie. A jeżeli to był jakiś znak, że mu się podobam? Um. NIE! Tą opcję od razu odrzucam, bo niby jakim sposobem takiemu Niallowi, za którym szaleją miliony dziewczyna na całym świecie, a następne miliony z nich dało by się zabić za uścisk jego dłoni, miała by podobać się taka zwykła, nie najładniejsza i ogółem jakaś taka dziwna dziewczyna jak ja, skoro może mieć każdą na skinienie palcem? Tak więc na razie pozostaję przy wersji pierwszej czyli że to była jakaś zmyłka. Dopóki nie wymyślę jakiegoś sensowiniejszego powodu dla którego mógł tak powiedzieć pozostaję przy tym.  Resztę drogi próbowałam się nad tym nie zastanawiać, co robiło się coraz trudniejsze, udawane kłótnie chłopców i Cor też trochę mnie już zmęczyły. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam Look after yopu – The Fray. Głowę oparłam o ramie Louisa i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-Obudźmy ją.- ktoś, chyba Zayn cicho szepnął.
-PO CO ?! – powiedziała, może trochę za głośno, ale i tak już nie spałam, Cornelia.
-Bo mi się nudzi, a Rosie zna fajne dowcipy.
-Nie bądź śmieszny, nie ma mowy. NIEWYSPANA ROSE TO ZŁA ROSE!- Postanowiłam jeszcze trochę poodawać że śpię i czekać na dalszy rozwój wyarzeń.
-Ale..-mruknął.
-Nie ma mowy!-tym razem odezwał się Lou.
-Dlaczego?
-Boo..-szukał odpowiednich słów – Hmm, słodko wygląda jak śpi- powiedział cicho i dźgnął mnie w policzek. Wszyscy się zaśmiali, ale szybko zostali uciszeni przez Liama.
-Jesteśmy na miejscu- poinformował nas grzecznie kierowca.
Drzwi się otworzyły i każdy po kolei wysiadał, chciałam już wstawać kiedy poczułam czyjeś ręce pod sobą, któryś z chłopców, a konkretnie Niall mnie niósł. Leniwie otworzyłam oczy i od razu napotkałam jego przenikające spojrzenie. Uśmiechnęłam się lekko, ale podejrzewam że wyszedł mi jakiś grymas. Nialler cicho zachichotał, ale nie postawił mnie na ziemię.
-Niall, nie musisz mnie nieść, jestem ciężka. -Horan spojrzał na mnie i na kilka sekund dosłownie zmroził wzrokiem, po chwili się zaśmiał w specyficzny dla niego sposób.
-Ty? Nie bądź śmieszna, jesteś lekka jak piórko, mógłbym cię tak nosić caaały czas- powiedział pewny siebie. Otworzyłam usta i już miałam coś powiedzieć, zaprzeczyć czy coś ale nie miałam na to siły. Szybko poddałam się pokusie, wtuliłam głowę w ramie blondyna a rękami oplotłam jego szyję, przymknęłąm oczy i po raz kolejny odpłynęłam w błogim śnie.
-Teraz to musimy ją obudzić-powiedział rozbawiony Zayn, chyba Zayn.
-Tak,tak musimy..-mruknęła Cornelia.
Poczułam jak ktoś mnie szturcha, wcale nie miałam ochoty się budzić, więc udawałam że nie czuję tego. Szturchanie się wznowiło, zaczeli skandować moie imię, dalej leżałam na kolanach Nialla niewzruszona, zaraz niedziałam na Niallu, pewnie mu ciężko. Kierowana współczuciem do blondaska otworzyłam oczy, rozejrzałam się dookoła. Byliśmy na lotnisku, pewnie zaraz mamy samolot. Powoli próbowałam wstać, zachwiałam się lekko ale Niall mnie przytrzymał. Ponowiłam próbę i tym razem również prawie upadłam. Znów poczułam ręce Horanka pod sobą.
-Niall, już ci mówiłam jestem za cię..apsik!-kichnięcie nie pozwoliło mi skończyć. Bez dalszego protestu znów oparłam się o Nialla i wszyscy ruszyliśmy w stronę samolotu.  Irlandczyk powoli posadził mnie na siedzeniu i sam usiadł obok.
-Mogę? –zapytał chociaż i tak znał odpowiedź. Pokiwałam głową i ponownie kichnęłam, już wiedziałam co to oznacza, tylko dlaczego ja? NIENAWIDZĘ BYĆ CHORA ! 
-Coś mi się wydaje że się przeziębiłaś, i coś mi się wydaje że to moja wina.
-Nie, Niall jest okej.- następne kichnięcie, ja tak nie dam rady. Harry odwrócił się do nas i podał mi opakowanie chusteczek.
-Dziękuję- mruknęłam. Hazza się odwrócił i pogrążył w rozmowie z Lou.  Ja zajęłam się swoim zatkanym nosem.
-Rose?- Podniosłam wzrok na nieśmiało spoglądającego na mnie Nialla.
-Tak?-mruknęłam i odrzuciłam grzywkę z czoła.
-Ja..przepraszam, nie powinienem cię dzisiaj wyciągać z domu, już wcześniej jakoś blado wyglądałaś, puźniej też się chwiałaś, a ja głupi jeszcze wystawiłem cię na takie zimno- powiedział jednym tchem dalej mi się przyglądając.
-Głuptasie!-palnęłam i lekko puknęłam go w ramie- przecież ja nie umieram, to tylko przeziębienie. Za dwa góra trzy dni będę zdrowa jak ryba. To nie twoja wina i się tym nie zamartwiaj.-uśmiechnęłam się najpiękniej jak umiałam.
-Na pewno? – mruknął niespokojny, tak jakby bał się że zaraz mu coś zrobię.
-Na pewno, a tak w ogóle to lepiej przesiądź się do innego rzędu, bo się jeszcze zarazisz.
-Nie ma mowy, skoro cię w to wpakowałem, to teraz będę w tym razem z tobą. – powiedział poruszając brwiami. Zaśmiałam się cicho i znów kichnęłam. Złapałam z chusteczki i zrobiłam to co wcześniej. Niall w tym czasie szukał czegoś w plecaku.
-Mam!-krzyknął uradowany i wyjął z plecaka małą poduszkę. Położył ją sobie na kolanach i zaproponował abym się zdrzemnęła. Chętnie przystałam na tą propozycję. Wygodnie ułożyłam głowę na jego kolanach i zamknęłam oczy.
-Dobranoc – usłyszałam jeszcze nad uchem ciche mruknięcie Nialla, uśmiechnęłam się pod nosem i bardziej wtuliłam w jego poduszkę. Mino tego że wydawałam się taka zmęczona nie mogłam zasnąć. Leżałam sobie skulona tarmosząc róg poduszki, Nialler w tym czasie bawił się moimi włosami, coś tak plątał i kręcił, szczerze? Miłe uczucie, bardzo miłe. Po jakimś czasie w końcu udało mi się zasnąć.
Niall:
Do lądowania zostało nam jakieś pół godziny, Rose cały czas leżała na moich kolanach, a ja bawiłem się jej włosami, nawet próbowałem zapleść wakroczyka, ale cóż fryzjerem raczej nie zostanę. Wychyliłem się do przodu by zobczyć jej twarz. Niesforne kosmyki poprzyklejały się jej do czoła, opuszkami palców delikatnie je odgarnęłem. Zmarszczyła nosek i zamlakała, uśmiechnąłem się na to. Wyglądała tak słodko, niewinnie, bezbronnie. Długie, ciemne rzęsy tworzyły wachlarz spływający po jej policzkach, a lekko zaróżowiony nosek dodawał jej uroku. Patrzyłem tak na nią i zastanawiałem się jak taka dziewczyna jak ona w ogóle ze mną rozmawia. Przecież Rosalie jest IDEAŁEM, a ja, ja jestem przeciętnym Irlandczykiem. Jedyne co mi się w sobie podoba to oczy i tylko z nich mam powód do dumy. W trakcie mojego rozmyślania Rose poruszyła się niespokojnie, opadłem na siedzenie i przyglądałem się jej włosom. Po chwili podniosła się i przeciąnęła.Rozejrzała się dookoła nieprzytomnym wzrokiem i wtuliła w moje ramie, ponownie zamykając oczy. Podniosłem rękę obejmując jej ramie, a drugą założyłem sobie słuchawki na uszy. Z mojego odtwarzacza poleciała nieznana mi melodia. Nie znałem tej piosenki, ale coś mi się w niej spodobało. Spoglądając w okienko samolotu wsłuchiwałem się w tekst tego utworu. Reszta lotu minęła w bardzo szybkim tępie. Nim się obejrzałem stewardessa już ogłaszała że podchodzimy do lądowania. Szybkim ruchem ręki zapiąłem Rosie i sobie też pasy bezpieczeństwa. Samolot wylądował,wszyscy powoli wychodzili z pokładu. Obudziłem Rosalie i również opuściliśmy latającą maszynę. Zdziwiłem się ilością paparazzi, małą ilością. Jako że byliśmy zmęczni, to też to im powiedzieliśmy i razem udaliśmy się do zamówionego samochodu. Dwadzieścia minut później przekroczyliśmy już próg domu, nareszczcie, kocham Mullingar, kocham Irlandię, tam się wychowałem, ale Londyn, Londyn stał się moim domem, do którego chce się wracać. Nie zważając na nikogo zostawiłem swoje walizki w salonie i w szaleńczym tępie ruszyłem do swojego pokoju. Migiem zrobiłem sobie prysznic i w bokserkach wskoczyłem pod ciepłą kołderkę. Złapałem jeszcze za telefon i napisałem do rodziny że wylądowaliśmy. Zmęczony opadłem na miękką poduszkę i nawet nie zdążyłem rozkminić tego co się dzisiaj działo, zdecydowania za szybko działo.
____________________________________________________
Wróciłam : ) . Szczerze? To nie mam żadnej, żadnej większej wymówki, bo przeciez nie zasłonię się testami w sql. xD. Wiecie, poczułam wakacje i to chyba nawet dobrze, bo od tygodnia mam okropną pogodę -.-  A tak to przynajmniej wykorzystałam te kilka ciepłych dni.
Przepraszam Was bardzo mocno ♥ . Ale po prostu wena mnie opuściła i jeszcze nie powróciła do końca, choć ten rozdział jak dla mnie jest w miarę, przynajmniej jakaś jego część ^^ . Nie chciałam też usiąść na 10 minut i nabazgrać wam byle co, bo nie zasługujecie na to < 3 . Okej, już się nie rozpisuję i zabieram za następny rozdział. Postaram się was nie zawieść : D
Dziękuję Wam też za komentarze pod poprzednim postem, ich liczba jest ... ZADZIWIAJĄCA !
KOCHAM WAS  ; 33