Niall
:
Delikatnie
potarłem zaspane oczy dłonią. Podniosłem się do pozycji siedzącej i ogarnąłem
wzrokiem
pokój. Ehh, będzie co sprzątać. – powiedziałem sam do siebie.
Wyszedłem z pod ciepłej kołderki i
od razu skoczyłem do łazienki. Kiedy już w
miarę wyglądałem zabrałem się za składanie, a raczej
upychanie ciuchów do
szafy. Oczywiście jestem nad wyraz inteligentny i zanim zdążyłem zamknąć
drzwiczki zasypała mnie lawina ubrań. Ponownie wszystko wrzuciłem do szafy, ale
tym razem udało
mi się to. Pozbierałem wszystkie chusteczki z podłogi, zdjęcia
i takie tak różne, po czym zmęczony
opadłem na łóżko. Spojrzałem na zegarek,
dopiero 9 z minutami. Chyba zejdę coś zjeść, bo mój
apetyt powraca. Dzisiaj
zamierzam zrekompensować się za wczorajsze zachowanie. Może jakieś
zakupy,później obiad, a resztę popołudnia spędzimy w parku. Tak, to dobry pomysł,
odpoczniemy
przed jutrzejszą podróżą. Jak pomyślę że już jutro wracamy to coś
ściska mnie w żołądku. Tutaj
mamy spokój, obawiam się tego wszystkiego,
tych reporterów którzy zrobią wszystko żeby tylko
napisać jakąś sensację,
którzy czekają na każde nasze potchnięcie. Nie mam pojęcia jak to wszystko
wytrzymam. Odpędziłem od siebie myśli o powrocie do Londynu i przykleiłem na
twarz smajla.
Wyszedłem z pokoju i zrobiłem sobie kanapki, usadziłem tyłek w
salonie rozglądając się za pilotem
od telewizora. Włączyłem, a tam co? „
Wczoraj odbył się pogrzeb cioci Nialla Horana z zespołu
One Direction bla, bla,
bla … chłopcy są w Mullingar z dwiema koleżankami, które już znamy
blaa, blaa…
Nie znamy daty powrotu zespołu. Super, już mi się wgl. Wszystkiego odechciało.
Pewnie będzie trzeba poudawać że to nic takiego i wszystko jest dobrze, choć
nie jest i jeszcze
długo nie będzie. Wyłączyłem telewizor i postanowiłem że nie
będę zamartwiał reszty tym wszystkim.
Jadłem swoje kanapki, kiedy do salonu
wbiegł Harry.
-hay!-
Hazz powiedział entuzjastycznie i usiadł na przeciwko mnie.
-Cześć-
odpowiedziałem zamyślony.
-Haloo,
ziemia do Nialla! Słuchasz mnie?
-Yyy,
przepraszam zamyśliłem się- mruknąłem.
-Niall
co jest? –zapytał z troską.
-Nie,
nic – próbowałem nie okazywać jak bardzo jestem smutny.
-Nie
oszukasz mnie, wiesz?
-Co
byś powiedział na zakupy, kino i piknik w parku? Tak wiesz przed wylotem do
Londynu trochę
odpocząć. –próbowałem zmienić temat.
-Hmm,
no okej ale wrócimy do tego. – poprzez ciepły uśmiech ukazał swoje dołeczki,
zaśmiałem
się cicho. To zawsze mnie rozśmieszało, wyglądał wtedy jak małe,
słodkie dziecko.
-Z
czego się śmiejesz?- zapytał- choć dobrze wiedział dlaczego.
-A…
taki dowcip mi się przypomniał.- wybuchłem niekontrolowanym śmiechem. Normalnie
się
turlałem, oczywiście moje `Szczęście` się mnie trzyma i spadłem przez
łóżko.
-Ałaaa!-
pisnąłem.
-Masz
za swoje. – Lokach przemknął kolo mnie i uciekł na górę. – Obudzę wszystkich!-
ryknął.
Wstałem
z podłogi i dokończyłem śniadanie, próbując nie zastanawiać się nad tymi
przykrymi
sprawami. Przytłacza mnie jedynie fakt że muszę ukrywać swój ból, i
przygnębienie. Niestety
nic na to nie poradzę, nie chcę ich tym zamartwiać,
pewnie jak zawsze po prostu trochę
wyolbrzymiam to wszystko. Już i tak psuję im
wakacje. Przez te kilka dni chodzili za mną,
martwili się o mnie. No nic,
trzeba będzie jakoś żyć.Włączyłem laptopa i
zalogowałem się na TT.
Miałem miliony wiadomości, zacząłem je odbierać i
odpowiadać.
Megan:
Spałam
sobie w najlepsze kiedy do mojego pokoju wleciał Harry.
-Meg,
Meg – zaczął mną potrząsać. –wstawaj.
-Co?
Czego? – mruknęłam.
-Niall
jest na dole i wymyślił że pójdziemy do kina i na zakupy czy coś, chodź!
-Oh,
już dobrze dajcie mi chwilę- powiedziałam i ruszyłam do łazienki.
Zimny
prysznic, tego mi było trzeba. Dokładnie wytarłam swoje ciało, wykonałam
poranną toaletę i
ubrałam się w to.Zeszłam
na dół gdzie czekali na mnie wszyscy. Harold miał rację, był tam
Niall i to w
dobrym humorze. Usiadłam na kanapie i spojrzałam po wszystkich. Horanek w tym
samym
czasie spojrzał na mnie, ale kiedy zobaczył że mu się przyglądam odwrócił
wzrok. Niby nic, lecz
wystarczało mi to żeby wiedzieć że coś go gnębi, a ten
uśmiech to `doklejona` maska.
Wyszło na to że za godzinę wychodzimy z domu . Bardzo
odpowiadało mi to, trochę się rozluźnimy i
spędzimy czas w miłej atmosferze. Zjadłam śniadanie i usiadłam sobie przy oknie ze szkicownikiem.
-Meg!
-Hmm?-
burknęłam nie odwracając wzroku od mojego szkicu.
-Wychodzimy.
-Mhm,
okej.
Szliśmy
sobie przez park, żartowaliśmy, wygłupialiśmy się. Louis jak zawsze rzucał
żartami,
co za pocieszne `dziecko`, niby najstarszy a zachowuje się jak
najmłodszy. Zaśmiałam się jak
Boo Bear zderzył się ze słupem.
-Louisiu,
musisz uważać na siebie- przesadnie słodko mówił Harry- nie chcemy żeby coś ci
się
stało wiesz? Co się boli?- słodził.
Wszyscy włącznie z Lou wybuchli
śmiechem. Louis podniósł się z ziemi i ruszyliśmy dalej. Cały
czas przyglądałam
się Horankowi, z jednej strony śmiał się, wygłupiał z nami, ale z drugiej
nie
było mu już tak do śmiechu coś go trapi i to wyraźnie widać. Jak widać Niall
nie ma ochoty
o tym rozmawiać.
Więc po długimi męczącym spacerze, o ile tak można to było nazwać dotarliśmy do kina.
Więc po długimi męczącym spacerze, o ile tak można to było nazwać dotarliśmy do kina.
Oczywiście nie mogliśmy się zdecydować na żaden film, postanowiliśmy że zrobimy wyliczankę
kto wybiera repertuar. Wypadło na Nialla, wszyscy skierowaliśmy wzrok ku niemu.
Nialler przybrał mało widoczny grymas, podrapał się po czole marszcząc brwi. Staliśmy tak czekając
na jego wybór.
-Eh, Niall bo kino zamkną - rzucił od niechcenia Harry.
-Taa, już - odpowiedział zamyślony po czym skierował się w stronę kasy.
Wybrał jakąś komedię, myślę że to nam dobrze zrobi. Kupiliśmy bilety i ruszyliśmy na salę numer 3.
Zayn i Liam poszli po jedzenie, bo oczywiście Horanek umarł by z głodu. Film był mega, uśmialiśmy
-Eh, Niall bo kino zamkną - rzucił od niechcenia Harry.
-Taa, już - odpowiedział zamyślony po czym skierował się w stronę kasy.
Wybrał jakąś komedię, myślę że to nam dobrze zrobi. Kupiliśmy bilety i ruszyliśmy na salę numer 3.
Zayn i Liam poszli po jedzenie, bo oczywiście Horanek umarł by z głodu. Film był mega, uśmialiśmy
się do łez, Cornlia aż spadła z siedzenia. Pomagałam jej wstać, ale tylko pogorszyłam,
obie się przewróciłyśmy do rzędu dalej wywołując nie mało śmiechów na sali. Również rozbawione
wstałyśmy i chichocząc zajęłyśmy swoje miejsca. Nasz seans powoli dobiegał końca,Cor i ja
zaczęłyśmy się nudzić. Naszym celem stal się mój słodziutki Hazza. Wzięłyśmy mój popcorn,
gdyż Cornelia straciła swój na Zayna który ją dźgał, i rzucałyśmy w Harrego. Jego cierpliwość w
końcu się skończyła. Poszeptał coś chwilę do Zayna i już po chwili byłyśmy przewieszone przez
ich barki.
-Zayn! Puść mnie bo będę krzyczeć - mówiła przez śmiech Cor.
-Ej, ej mi tu całkiem wygodnie - zaśmiałam się.
-Hhhaha, w sumie to nawet nieźle! - krzyknęła Cornelia.
Czego mogłyśmy się do tych wariatach spodziewać. Wybiegli z kina z nami na plecach,
-Zayn! Puść mnie bo będę krzyczeć - mówiła przez śmiech Cor.
-Ej, ej mi tu całkiem wygodnie - zaśmiałam się.
-Hhhaha, w sumie to nawet nieźle! - krzyknęła Cornelia.
Czego mogłyśmy się do tych wariatach spodziewać. Wybiegli z kina z nami na plecach,
wszyscy się na nas gapili jak na jakiś nienormalnych. Weszli do 'zabawkolandii" mieszczącej
się przed kinem i wrzucili nas do basenu z kulkami, rozpoczęła się wojna na plastikowe piłeczki.
Harry schował się za zjeżdżalnie i zadzwonił do reszty.
-Haloo ! SOS, potrzebujemy pomocy - darł się do telefonu - taak... okej ... czekamy ... paa.
-Posiłki wezwane sir - zakomunikował Zaynowi i zasalutował, tego nie wytrzymałam wybuchłam
-Haloo ! SOS, potrzebujemy pomocy - darł się do telefonu - taak... okej ... czekamy ... paa.
-Posiłki wezwane sir - zakomunikował Zaynowi i zasalutował, tego nie wytrzymałam wybuchłam
nie pochamowanym śmiechem i zatoczylam się po podłodze.
-SOS.. SOS mamy poważny problem nasza mała Megan dostała napadu ADHD, kryć się !
-Ooo nie ! Ja ci dam MAŁA Styles ! - wskoczyłam na Loczka i razem wpadliśmy do baseniku.
-SOS.. SOS mamy poważny problem nasza mała Megan dostała napadu ADHD, kryć się !
-Ooo nie ! Ja ci dam MAŁA Styles ! - wskoczyłam na Loczka i razem wpadliśmy do baseniku.
Zmęczeni opadliśmy na miękkie poduchy, dotarła reszta. Pobawiliśmy się jeszcze trochę i
stwierdziliśmy że nigdzie się już nie wybieramy, bo Louiego bolała noga od tych wygłupów.
Zadowoleni wróciliśmy do domu Nialla. Państwo Horan wychodzili do znajomych mieli wracać
dopiero za dwa dni, pożegnaliśmy się i obiecaliśmy że wpadniemy nie długo, mieliśmy wolny
dom i urządziliśmy sobie taką małą imprezkę. Zayn i Cor pojechali do jedzenie, picie i jakieś
alkohole, a my szykowaliśmy dom. Kiedy skończyliśmy poszłam do pokoju przebrać się,
alkohole, a my szykowaliśmy dom. Kiedy skończyliśmy poszłam do pokoju przebrać się,
postawiłam na wygodę , w końcu to nie żaden bankiet czy coś, tylko luźna imprezka z przyjaciółmi.
Niall -
Oglądaliśmy właśnie jakiś denny film, tak na prawdę to sam nie wiem czego chcę, z jednej strony
Niall -
Oglądaliśmy właśnie jakiś denny film, tak na prawdę to sam nie wiem czego chcę, z jednej strony
mam ochotę zaszaleć, pobawić się i zapomnieć, ale jednak coś nie pozwala mina to.
Wyszedłem z salonu i wyciągnąłem z lodówki zimne piwo, muszę zapomnieć,chociaż dzisiaj.
Nie długo później wrócili z zakupów, dogadaliśmy się że zaprosimy moich kilku najbliższych
znajomych. Zadzwoniłem po Seana, Viki i Josha ale on był na jakimś biwaku czy coś, więc
nie mógł wpaść. Przyszli moi przyjaciele, jak ja dawno ich nie widziałem, reszta już się z nimi
nie mógł wpaść. Przyszli moi przyjaciele, jak ja dawno ich nie widziałem, reszta już się z nimi
znała więc od razu polał się alkohol. Kiedy wszystkim już dobrze szumiało w głowie robiło się
na prawdę wesoło. Dosiadłem się do Seana i trochę z nim pogadałem, kątem oka widziałem
że Zayn kręci się koło Viktorii, chciałem do nich iść, ale kiedy próbowałem wstać momentalnie
rzucało mnie na podłogę, odpuściłem i zostałem z Seanem, chwilę potem dosiadł się do nas Louis,
dosiadł się do źle powiedziane, on po prostu usiadł na mnie. Sean dziwnie się spojrzał i zachichotał.
Cornelia -
Dzisiaj nic nie piłam, źle się czułam. Siedziałm sobie na sofie i rozmawiałam, a raczej
Cornelia -
Dzisiaj nic nie piłam, źle się czułam. Siedziałm sobie na sofie i rozmawiałam, a raczej
próbowałam rozmawiać z Viki, bardzo ją polubiłam. Co prawda dzisiaj nie dawało rady się z nią
dogadać, ale lepsze to niż siedzieć samemu i się patrzeć na nich.
-Ooo! Kogo ja tu widzeee, - wymruczał chwiejący się Zayn. Przymrużył delikatnie swoje piękne
-Ooo! Kogo ja tu widzeee, - wymruczał chwiejący się Zayn. Przymrużył delikatnie swoje piękne
brązowe oczy
- Vii..Viiki idziemy tańczyć - dodał śmiejąc się. Vika powoli, z trudem wstała i ujęta dłonią Malika
- Vii..Viiki idziemy tańczyć - dodał śmiejąc się. Vika powoli, z trudem wstała i ujęta dłonią Malika
podążała za nim na 'parkiet'. Patrzyłam na ich wyczyny z fotela, świetnie się bawili.
Chciałabym być teraz na jej miejscu. Skończyli tańczyć i zniknęli gdzieś. Rzuciłam przelotne
spojrzenie na resztę.
Niall siedział na krześle zalany w trzy dupy, chyba zasypiał, Sean podążył w jego ślady.
Louis wywijał na parkiecie z Megan a Harry i Liam zajadali się zawzięcie o czymś dyskutując.
Podeszłam o Nialla i Seana. Przebudziłam Horanka i powoli doprowadziłam do jego pokoju,
położyłam na łóżko i po cichu wyszłam z pokoju. Doszłam do wniosku że nie ma co doprowadzać
Seana do porządku i wysyłać do domu, postąpiłam z nim podobnie jak z Niallem i położyłam w
gościnnym. Jak wracałam do salonu zobaczyłam coś czego nie miałam ochoty widzieć.
Zayn całujący się z Viki, poczułam ukłucie w sercu, łzy napłynęły mi do oczu, chlipnęłam głośno,
ale Malik jest tak napity że nawet mnie nie zauważył. Uciekłam, pobiegłam na górę i zamknęłam
się w pokoju moim i Megan. Nie mogę w to uwierzyć, niby nie jesteśmy razem ale myślałam ...
zresztą co ja sobie myślałam? Ze ma być mi wierny choć nie jesteśmy parą? Jestem taka głupia,
naiwna. Po dwóch, a może trzech spędzonych na płaczu godzinach wyszłam na taras. Podeszłam
do barierki i spoglądałam na otaczający nas krajobraz. Na dole w ogrodzie spostrzegłam postać.
Tam ktoś leżał! Szybko rozpoznałam w tym 'ktosiu' Zayna. Chociaż jestem na niego zła, coś zmusiło
mnie żeby po niego iść. Przemyłam twarz wodą i ogarnęłam się trochę. Zeszłam na dól, tam
dalej panowała zabawa, z tym wyjątkiem że Viki zasnęła wtulona w Megan, nie miałam jej nic za złe,
bo po pierwsze była pijana, a po drugie skąd mogla wiedzieć że podoba mi się Zayn, choć może
ja mu wcale nie. Natomiast chłopcy śpiewali sobie ułożeni na podłodze. Minęłam ich i wyszłam
ja mu wcale nie. Natomiast chłopcy śpiewali sobie ułożeni na podłodze. Minęłam ich i wyszłam
przed dom, podeszłam do Zayna i próbowałam go podnieść.
-Zayn, wstawaj, choć do domu.-przekręcił się na drugi bok i leniwie przetarł oczy.
-Cornelia?-szepnął.
-Mhm idziemy do domu, wstawaj. - burknęłam i ponagliłam próbę podniesienia go.
-Nie chcę nigdzie iść! chcęę...tylko patrzeć na..na cieebie. Wiesz? Pięknaaa jesteś...- musnął
-Zayn, wstawaj, choć do domu.-przekręcił się na drugi bok i leniwie przetarł oczy.
-Cornelia?-szepnął.
-Mhm idziemy do domu, wstawaj. - burknęłam i ponagliłam próbę podniesienia go.
-Nie chcę nigdzie iść! chcęę...tylko patrzeć na..na cieebie. Wiesz? Pięknaaa jesteś...- musnął
mój policzek dłonią i choć bardzo miałam ochotę przytulić go, pocałować strzepnęłam jego rękę i
sucho mruknęłam.
-Zayn, wstawaj, czas już spać, jutro wylatujemy, musisz odpocząć.
-Hmmm, pójdę...tak pójdę, ale - zaczął wymachiwać palcem- jest jeden warunekk.
-Więc.-mruknęłam zrezygnowana.
-Tyy,tyy śpisz ze mną...dobrzee?-zachichotał.
-Tak, tak oczywiście. - uśmiechnęłam się krzywo.
Tak jak mówił, wstał, trochę niezdarnie ale wstał. Objął mnie ramieniem i uśmiechnął się pięknie.
-Zayn, wstawaj, czas już spać, jutro wylatujemy, musisz odpocząć.
-Hmmm, pójdę...tak pójdę, ale - zaczął wymachiwać palcem- jest jeden warunekk.
-Więc.-mruknęłam zrezygnowana.
-Tyy,tyy śpisz ze mną...dobrzee?-zachichotał.
-Tak, tak oczywiście. - uśmiechnęłam się krzywo.
Tak jak mówił, wstał, trochę niezdarnie ale wstał. Objął mnie ramieniem i uśmiechnął się pięknie.
Tak bardzo miałam ochotę teraz go przytulić i nigdy nie wypuścić. Mimo że był kompletnie
pijany czułam cię bezpiecznie, tak cholernie bezpiecznie w jego silnych ramionach. Wystarczał mi
sam zapach jego perfum pomieszany z nim samym, czułam że to właśnie z nim chcę spędzić życie,
jednak chyba nie jest mi to pisane, przynajmniej nie teraz. Powoli z moją pomocą doszedł do domu,
weszliśmy po schodach i skierowaliśmy się do jego pokoju. Położyłam go na łóżko i kucnęłam
przed nim spoglądając na jego twarz. Wyglądał tak słodko, tak niewinnie cała złość na Zayna powoli
ze mnie upływała. Nie mogłam się na niego długo złościć. Zresztą nie jesteśmy razem więc nie
ze mnie upływała. Nie mogłam się na niego długo złościć. Zresztą nie jesteśmy razem więc nie
mogę mu zabraniać całowania się czy czegokolwiek innego. Pogładziłam dłonią jego policzek,
podniosłam się i chciałam już wychodzić, wtedy chwycił mocniej moją dłoń i wyszeptał.
-Oobiecałaś.. żee będziesz .. ze mną, pamiętasz?
-Zayn, ja nie wiem.. to chyba nie..
-Nie, nie,nie. Chodź tu do mnie mała.-Chyba na prawdę nie wiedział co robi, może jeszcze coś
-Oobiecałaś.. żee będziesz .. ze mną, pamiętasz?
-Zayn, ja nie wiem.. to chyba nie..
-Nie, nie,nie. Chodź tu do mnie mała.-Chyba na prawdę nie wiedział co robi, może jeszcze coś
z tego będzie. Chłopak posunął mi się, a ja posłusznie ułożyłam się obok niego. Zayn obrócił się w
moją stronę i objął ramieniem sprawiając że moja twarz znajdowała się na jego klatce piersiowej.
Lekko go objęłam i wtuliłam się w zagłębienie na jego szyi. Jeszcze nigdy nie byliśmy ze sobą tak
blisko, poczułam przyjemne motylki w brzuchu, delikatnie się uśmiechnęłam i odpłynęłam w blogi sen.
___________________________________________________________________________
Gashh... BEZNADZIEJNY JEST -.- . PRZEPRASZAM WAS BARDZO, BARDZO ale mam teraz
teraz w szkole masakrę ;/ . Na szczęście rok szkolny się kończy, a wraz z jego końcem
rozpoczynają się jak wiecie WAKACJE. Będę miała więcej czasu i od razu nadrobię zaległości < 3
Przepraszam też za wszelkie błędy itp.
Ps. Rozdział krótki bo to tak jakby złączka do następnego ^ ^ . Mam nadzieję że mi to wybaczycie ♥ .
Buźka miśki < 33