niedziela, 25 listopada 2012

Liebster Award

Więc zostałam nominowana do Liebster Award przez Paulę której bloga polecam http://psiloveyou-1d.blogspot.com/  oraz Olę na której bloga też zapraszam http://stayxstrongxx.blogspot.com/ WPADAJCIE I KOMENTUJCIE ! < 3

Pytania Pauli:
1.Twoje przezwisko?

Hmm, pomyślmy.. chyba takiego nie mam. Tak nie mam, jakoś się nie złożyło :)

2.W której klasie jesteś?
Druga gimnazjum :D

3.Twój ulubiony chłopak z 1D?
Więc może z lekka faworyzuję Nialla, stąd moje opowiadanie, aczkolwiek kocham ich wszystkich bardzo mocno!

4.Twoje plany na przyszłość?
Chcę skończyć gimnazjum, później liceum, dobre studia i wyjechać do Wielkiej Brytani, banał. Założyć rodzinę ( ojcem moich dzieci będzie oczywiście Niall lol) i być szczęśliwa.

5.Ulubiony przedmiot w szkole?
Chyba język angielski, dobrze mi idzie, pani jest spoko i bardzo go lubię, przyda mi się w przyszłości haha.

6.Znienawidzony przedmiot w szkole?
Zdecydowanie geografia, kompletnie jej nie rorumiem, a nauczyciel wcale nie lepszy :p xD

7.Jaką piosenkę lubisz najbardziej?
Wymienię inną niż 1D, bo te oczywiście wszystkie kocham, więc Ed Sheeran - The a team ♥

8.Ulubiony serial/film?
Nie mam, ogólnie mało filmów etc. oglądam :)

9.Skąd pomysł na opowiadanie?
Jakoś tak samo wyszło, zaczęłam czytać jakieś tam blogi i pomyślałam że też mogę coś takiego zacząć pisać, zrobiłam to na żywca, że tak ujmę, nie miałam żadnej wizji czy coś, wszystko piszę spontanicznie :)

10.Masz plany na Sylwestra? xD
Nie, kompletnie nie wiem co będę robiła, troche mnie to przeraża, ale no cóż, jeszcze troch czasu zostało :)

11.Lubisz jakiś sport?
Lubię siatkówkę, bardzo lubię siatkówkę! Czasami oglądam też skoki narciarskie, lubię pograć w piłkę nożną czy ręczną.  Zdecydowanie unikam biegów xD

Pytania Oli:
 1.Skąd czerpiesz pomysły,inspiracje na pisanie ?
Często w szkole wpadam na jakąś ciekawą myśli i o ile nie zapomnę w domu wszystko spisuję.

2.Twój ulubiony zespół? Pamiętasz kiedy pierwszy raz o nim usłyszałaś ?
Oczywiście One Direction, pierwszy raz zobaczyłam ich chyba na YouTube, piosenka "One Thing".

3.Twoje zainteresowania ?
No nie wiem, lubię czytać xD

4.Twoje motto ?
YOLO bitches, haha. Tak na poważnie to nie mam :)

5.Jak opisałabyś siebie w 5 słowach ?

Cechy? Czy co? ogólnie jestem głupia .. więc xD

6.Są jakieś osoby, na których się wzorujesz ?

Nope, chyba nie.

7.Masz już plany na przyszłość ?

Liceum, studia, założyć rodzinę (być żoną Nialla) i być szczęśliwa.

8.Którego z chłopaków 1D lubisz najbardziej, dlaczego ?

Chyba faworyzuję Nialla. W sumie nie wiem, po prostu kiedy ich pierwszy raz zobaczyłam zakochałam się w nim, dziwne. Od razu mnie urzekł, wyglądem? głosem? sposobem bycia? Tak jakoś wyszło :D

9. Jesteś optymistką czy pesymistką ?

Zależy :)

10.Piszesz jakieś opowiadanie,w którym wyrażasz swoje uczucia,które są jakoś powiązane z Tobą, czy tylko zmyślone historie ?

Chyba raczej nie, dopiero zaczynam to wszystko :D

11.Posiadasz wady, których nienawidzisz, albo zalety, z których jesteś 'dumna' ? 

Wad mam 457869578, więc nie będę wymieniać, a zaleta? Nic nie przychodzi mi do głowy xD
 

NOMINUJĘ :
http://anotherxlifexx.blogspot.com/
http://onedirectionnnnilikeit1.blogspot.com/
http://steal-heart.blogspot.com/
http://onedirection-lovestory.blog.pl/
http://onedirection-niall-cos-niespotykanego.blogspot.com/
http://stayxstrongxx.blogspot.com/
http://look-i-love-you.blogspot.com/
http://niallerx3.blogspot.com/
http://one-thing-one-band-one-direction.blogspot.com/
http://laincja-onedirection.blogspot.com/

PYTANIA :
1.Czy należysz jeszcze do jakichś innych fandomów?
2.Dobrze się uczysz?
3.Co lubisz robić w wolnym czasie?
4.Masz jakiegoś zwierzaka?
5.Masz jakieś marzenie?
6.Pamiętasz pierwsze "spotkanie" z One Direction?
7.Ulubiona książka lub film?
8.Masz rodzeństwo?
9.Słuchasz jeszcze jakiejś innej muzyki, oprócz One Direction?
10.Który z 1D jest twoim faworytem?

ROZDZIAŁ JEST W POŁOWIE NAPISANY, JEE!
KOCHAM WAS ♥ 

sobota, 24 listopada 2012

Imagine - Zayn


-Proszę zgłosić się na jutrzejsze badania o 8:00.
-Dobrze, dziękuję.-A więc tak wygląda moje życie, codzienne badania, leki, setki zabiegów i może nawet operacja. Wstaję, idę do szpitala, wracam wieczorem -mój drugi dom? Nie powiedziałabym, choć może? W sumie od 3 lat spędzam w nim sporo czasu. 3 lata, dokładnie 3 lata temu rozstałam się z Zaynem. 3długie lata spędzone w szpitalu, a nawet nie wiadomo czy przeżyję.
Dlaczego się rozstaliśmy? Czy on nie chciał być z chora osobą? Nie, to raczej ja nie chciałam być dla niego ciężarem. Egoistka? Być może, ale ja tego tak nie widzę. Egoistką byłabym zabierając mu ostatnie lata młodości , które spędził by ze mną w szpitalu. Czy go kochałam? No oczywiście, dalej go kocham i do końca nie przestanę, a czuję że to już nie długo.. Kiedy mówię mamie że czuję ze umieram, ona płacze, tata prosi bym więcej tego nie mówiła, ale robię to. Brutalna? Nie, po prostu mówię co myślę, ja się pogodziłam z moją chorobą i boli mnie to że ona nie może. Przecież tak czy siak, kiedyś umrę, nie rozumiem po co ciągnąć to życie, nie mam dla kogo. Zayn? Nie. Nie chcę żeby znów przeze mnie cierpiał. Wydaje mi się że i tak wystarczająco go zraniłam odchodząc. No, cóż, musiałam. Pewnie już ułożył sobie życie, w którym nie ma miejsca dla mnie. Czy jestem zazdrosna? Nigdy! Wręcz przeciwnie, jeżeli kogoś ma cieszę się jego szczęściem, cieszę się razem z nim.
Choć przyznam, czasem brakuje mi kogoś kto by mnie przytulił, skomplementował i po prostu był. W takich chwilach zastanawiam się czy dobrze zrobiłam, analizuję wszystko od początku,a później płaczę. Gdzie tu logika? Więc, życie nie jest logiczne, życie jest niesprawiedliwe, ale ja się z tym już pogodziłam. Więc dlaczego płaczę? Hmmm.. proste, z bezsilności, daję upust emocjom, wtedy jest lepiej.
Może i postąpiłam źle, ale czasu nie wrócę, nieważne. Ważne jest to że mam go w sercu, zajmuje tam pierwsze miejsce, na stoliku w sypialni mam nasze zdjęcie, jedno z ostatnich, mam dużo jego rzeczy, często z nim rozmawiam. Idąc ulica mówię na głos, jakby był obok mnie. Ludzie się na mnie patrzą, ale co z tego? Przecież mnie nie znają i nie będą mieli okazji poznać. Małe dzieci wskazują na mnie palcami: Mamo do kogo mówi ta pani? A rodzice tłumaczą im, że jestem chora, mijając mnie uśmiechają się serdecznie i idą w swoim kierunku. Jestem chora? Może jestem .. nieważne, przecież już niedługo i tak umrę. Po szybkim spacerku, w końcu doszłam do domu. Otwieram drzwi, ale nikt mnie nie wita, nie mam po co tu wracać. Przygarnęła bym pieska, ale co zrobi piesek jak mnie zabraknie? Rzucam torebkę, na nogi wkładam kapcie. Włączam telewizor, nastawiam kanał muzyczny, cicho nucąc pod nosem idę pod prysznic. (…) Okrywam ciało ciepłym ręcznikiem, idę do sypialni i zakładam piżamę. Ostatni raz przed snem spoglądam na zdjęcie Zayna. Szepcę bezgłośne ‘ dobranoc ‘ i wyobrażając sobie że jest obok mnie z uśmiechem na twarzy zasypiam. Śmieszne mimo to, że Zayna tu nie ma, tylko on, a raczej związane z nim wspomnienia potrafią wywołać na mojej twarzy uśmiech.
7:10, standardowo irytujący dźwięk budzika. Leniwie wstaję z łózka. Wykonuję poranną toaletę, w biegu jem śniadanie, ubieram się. Trzask zamykanych drzwi, zakluczam je i zbiegam po schodach na szare ulice mojego miasta. Samotnie przemierzam krótki dystans dzielący moje mieszkanie od szpitala. Codzienna rutyna, rozmawiam z Zaynem , ludzie wciąż się na mnie patrzą, wybucham śmiechem. Przed szpitalem zauważam rodziców, macham do nich śmiejąc się.
8:15 zabierają mnie na badania, jestem zmęczona. Znów to samo, lasery, szmery, bajery. Koniec, koniec, nareszcie! Pan doktor zabiera moje wyniki, kiwa na rodziców i spuszcza głowę. Wystraszona mama idzie do gabinetu, za nią tata. Ja zostaję, zamykam oczy i widzę Zayna, miło. Zasnęłam. Coś mnie wyrywa z transu, pielęgniarka. Śmieszne, zasłabłam. Idą po lekarza, wprowadzają mnie do Sali, dzisiaj zostaję na noc w szpitalu, dlaczego? Nie wiem, w sumie różnicy mi to nie robi, w domu nikt na mnie nie czeka.
Przychodzą rodzice, mama siada na krześle obok mnie i zakrywa twarz dłońmi, płacząc cicho. Tata stoi za nią, nie płacze, ale chce. Widzę to. Nie chcą powiedzieć mi o co chodzi, ale ja chyba wiem.
-Ile mam czasu? – zadaję proste pytanie, mama wybucha płaczem, tata rzuca mi mrożące spojrzenie i mówi że potrzebny jest przeszczep, natychmiast. Tyle już wiedziałam, tylko że nie ma dawcy, więc chyba umrę. Trudno, chociaż nic gorszego mnie już nie spotka, ale tego mamie nie powiem. Leżę, myślę. Mama wychodzi, tata też, zostaję sama .. z Zaynem. Opowiadam mu o tym, jest smutny, muszę go pocieszyć. Wychodzę z pokoju, zauważam rodziców z kimś rozmawiają przez telefon. Mówią o mnie, o chorobie. Ten ktoś się na coś zgadza i jutro z rana obiecuje tu być. Ciekawe kot to? Wracam do łózka i zasypiam.
Budzę się w nocy, patrzę na krzesło, obok mnie siedzi Zayn, dziwię się dlaczego nie leży ze mną. Marszczę brwi i ponownie zasypiam.
Kiedy budzę się rano, znów go widzę.
-Cześć – szeptam i pochylam się by go przytulić. Zmieszany przyciąga mnie do siebie. Zdaję sobie sprawę z tego że to nie sen, nie wyobraźnia, a koło mnie siedzi Zayn, mój Zayn, choć może już nie mój? Wyrywam się z uścisku i zakrywam kołdrą. Wybucham głośnym płaczem, tylko dlaczego? Przecież go kocham, chyba rzeczywiście jestem chora. Przecież go kocham! Wstydzę się, odkrywam lekko kołdrę, nadal tu siedzi.
-Wciąż Cię kocham – szepce w moją stronę, łzy kapią mi po policzkach, po tym co mu zrobiłam on dalej mnie kocha. Nie jest zły, nie jest!
Podnoszę się i siadam po turecku na łóżku, Zayn opowiada mi o swoim życiu, smutno mi że z nikim się nie spotykał, zniszczyłam mu życie. A teraz, co teraz będzie? Przecież ja umrę, on tego nie wytrzyma, ja nie wytrzymam jego bólu.
-Zayn – odwracam wzrok – chcę żebyś o mnie zapomniał, chcę żebyś ułożył sobie życie beze mnie. Nie możemy być razem.
-Ale ..
-Wyjdź!
-Daj mi to wytłumaczyć.. – prosi. Nie, nie mogę.
-Wyjdź! – krzyczę przez łzy, krztuszę się nimi, nie spojrzę na niego, nie dam rady, muszę być silna. Nie chcę niszczyć mu życia po raz drugi. Zayn opuszcza mój pokój . Zalewam się jeszcze większym potokiem łez. Po co on tu przyjechał?! Skąd w ogóle wiedział gdzie mnie szukać?! Co na tym zyskaliśmy?! Zaczynam krzyczeć, płakać, śmiać się. Wszystko naraz.
Przychodzi pielęgniarka, za pół godziny mam jakąś operację, przeszczep, czy coś tam. Nie wiem, nie słuchałam, nie chcę tego. Nikt nie pomyślał że ja po prostu chcę umrzeć? Było by zdecydowanie prościej, nie żyjąc przynajmniej nikomu nie złamałabym serca, ani nikt nie łamał by mojego.
Idą, idą po mnie. Jedna sala, druga sala i jeszcze inna, jakaś maska powietrze, chce mi się spać, kocham Cię Zayn, uśmiecham się. Pip..pip..pip…pipp…
Powoli otwieram oczy, przecieram powieki dłonią, jestem podłączona do jakiś kabli. Widzę Zayna, dlaczego nie poszedł, przecież prosiłam go. Śpi, lekko go szturcham żeby się obudził, po co? W sumie jakiegoś konkretnego celu to nie mam. Obudził się, obdarza mnie uśmiechem i łapie za rękę, nie wyrywam jej.
Daję mu wytłumaczyć wszystko, opowiada mi przebieg operacji, że był dawcą, do niego dzwonili rodzice. Płaczę, chyba ze szczęścia. Wtulam się w niego i szepczę ciche : kocham Cię. On też płacze. Moje życie właśnie nabrało sensu. Mam dla kogo żyć, będę żyła i mogę przygarnąć pieska! Zayn jest całym moim światem. Ludzie już nie będą się na mnie patrzeć ze współczuciem, teraz mam jego, mam wszystko czego potrzebuję.


_______________________________________________________________
Nie mam kompletnie weny, ani czasu na pisanie rozdziału, przepraszam, bardzo mocno przepraszam :3 Więc daję wam tu o takie coś, napisane dawno temu :) xoxo

poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 7


Zayn :
Szedłem sobie w stronę salonu włączyć film, usłyszałem dźwięk sms- Cornelia! Szybko otworzyłem wiadomość a uśmiech sam wkradł się na moją twarz, zgodziła się, przyjdzie ! Nie powiem bardzo mnie to uszczęśliwiło, ta dziewczyna mnie uszczęśliwia. Zawsze kiedy jest obok mam ochotę skakać ze szczęścia, przy niej staję się inny, widzę to, czuję. Cornelia swoją osobą zmienia mój świat, nieświadomie go zmienia. Przy niej nie jestem tym Zaynem, bad boyem, przy niej mięknę, staję się łagodniejszy. Z wielkim bananem podszedłem do półki z filmami w celu znalezienia jakiegoś HORRORU na dzisiejszy wieczór. Chwilę później drzwi wejściowe otworzyły się z wielkim hukiem, czyżby to Cor? Poprawiłem szybko włosy i ruszyłem do wyjścia się przywitać, zobaczyłem ją, ale wcale nie miałem ochoty skakać. Była cała zapłakana, rozmazany makijaż, przemoczone ubrania. Nie wiem co się stało, ale dorwę tego kto to jej zrobił i zrobię mu coś gorszego. Zagotowało się we mnie, otworzyłem usta z zamiarem zapytania co się stało, ale Cornelia padła w moje ramiona i mocno, bardzo mocno przytuliła. Tkwiliśmy tak w uścisku, długą chwilę, objąłem ją mocniej i zatopiłem twarz w jej włosach gładząc uspokajająco po głowie. Pomyślałem że stanie  na wejściu to nie jest za dobry pomysł, powoli przesunąłem się na kanapę trzymając ją za rękę, już miałem coś powiedzieć ale ona tylko mocniej się we mnie wtuliła. Postanowiłem to przeczekać. Tak więc siedzieliśmy już na tej kanapie jakiś czas, a ja ciągle nie zapytałem jej co się stało. Cor jakby mocniej zaciągnęła się szlochem, odchyliła głowę od mojego, już mokrego podkoszulka i spojrzała mi w oczy. Przeszyła mnie spojrzeniem i otworzyła usta chcąc coś powiedzieć, ale wydobył się z nich tylko cichy jęk. Spuściła głowę. Wziąłem głęboki wdech, delikatnie uniosłem jej podbródek czym sprawiłem że musiała na mnie patrzeć, teraz ja świdrowałem ją spojrzeniem. Zacisnęła usta w cienką linię i wyszeptała dwa słowa które zapamiętam na zawsze, które sprawiły że mój świat się zawalił a mianowicie „Wyprowadzam się…” . Teraz to ja nie mogłem nic powiedzieć, no bo co? Co mogłem powiedzieć w takiej sytuacji „O, to szkoda, ale wszystko się ułoży. Poznasz kogoś fajnego, a ja? Ja na pewno znajdę drugą taką IDEALNĄ dziewczynę jak ty, no pewnie”, To chyba nie było by odpowiednie. Ja, Zayn Malik, mistrz ciętego języka pierwszy raz w życiu nie wiem o powiedzieć, chyba chcę płakać, CO?! PŁAKAĆ?! To wszystko mnie rozpierdziela od środka, nie powiem nic, nic. Przytuliłem ją do siebie, tylko tyle teraz mogę.
-Helloooo! Cześć Corne..-Louis wparował do salonu z miskami popcornu – Co się stało?- stał przy nas w osłupieniu gapiąc się na mnie. Nie odpowiedziałem, za to Cornelia się podniosła i wychrypiała :
-Widzisz mnie Lou?
-Taak- odpowiedział niepewnie.
-To widzisz mnie po raz ostatni..-zalała się kolejną salwą łez i szybko opuściła pomieszczenie.
-Zayn, o co chodzi?! Nie rozumiem tych waszych szarad, możesz mi to wytłumaczyć?
-Cornelia..-głos mi się załamał, wziąłem wdech i dokończyłem spuszczając głowę- Cornelia się wyprowadza.
-CO?!-Lou nie mógł uwierzyć. Usłyszałem głośny huk, potłuczonego szkła, uniosłem głowę i zobaczyłem dwie potłuczone miski, popcorn porozwalany po całym salonie i Louiego, stał tępo wpatrując się w przestrzeń, szpecąc cicho „to nie prawda” Nie jestem silny, nie w tej sytuacji, lecz pomimo tego podniosłem się i podszedłem do niego, przytuliłem, tego teraz potrzebował. Uścisnął mnie mocniej i podziękował „damy radę” szepnąłem do niego, w odpowiedzi otrzymałem uśmiech, po chwili zleciała się reszta. Chyba już wiedzieli, miny mieli nie tęgie.
-Rose rozmawia z Cor, tylko ją wpuściła do pokoju. – szepnął Niall i poklepał mnie po ramieniu, oni, moi przyjaciele wiedzieli ile znaczy dla mnie ta dziewczyna. Tylko dlaczego ja nie zdawałam sobie z tego sprawy?! Byłem tchórzem, nie potrafiłem wyznać jej swoich uczuć, to teraz mam na co zasłużyłem.. teraz mam pustkę. Już nie będę mógł codziennie na nią patrzeć, nie będę mógł podziwiać jej blond włosów delikatnie opadających na wąskie ramiona, nie usłyszę jej śmiechu, nie utonę w anielskich oczach. Spieprzyłam, wszystko spieprzyłem, jestem tego świadomy i źle mi z tym że ją stracę. Ha! Śmieszne, boję się że ją stracę, choć tak naprawdę nigdy nie była „moja”. . .
Rosalie:
-Ej, nie płacz, zaraz coś wymyślimy, nie płacz, masz nas, razem damy radę- i tak od kwadransa próbowałam pocieszać  Cornelię cichutko chlipającą w moje ramie.
-Ni..nie, Ro..s..e nic nie.. da się.. zrobi..bić. Ja…ja nie ch..cę was zosta..wiać-nie mogła złapać oddechu, przytuliłam ją mocniej i przekonałam że nas nie straci. Przecież to ja nie mogę jej stracić! Jest ze mną od dawna, kocham ją, jak siostrę, a jak można to jeszcze mocniej. To Cor była ze mną kiedy straciłam rodziców, była ze mną kiedy miałam depresję, kiedy byłam szczęśliwa, kiedy miałam chłopaka, kiedy byłam chora. BYŁA ZE MNĄ ZAWSZE! Nie, nie nie.. na pewno coś da się zrobić, przecież nie mogę jej stracić, ja bez niej nie dam rady, ona jest częścią mnie, bez względu na to co się działo, co się stanie zawsze będzie częścią mnie. Nie wiem co mam zrobić.. nie wiem co zrobię bez niej. Jeju, jaką ja jestem egoistką! Co ja zrobię bez niej?! Ja nie zostanę sama, są jeszcze chłopcy, a Cor będzie mu siała zacząć od nowa. Chyba nic na razie nie mogę zrobić, nic prócz bycia z nią, jesteśmy przyjaciółkami za zawsze i teraz właśnie jest to ZAWSZE, kiedy ona mnie potrzebuje, jestem przy niej.
-W poniedziałek zaczną wywozić nasze meble-mruknęła i przycisnęła mnie do siebie. Pogładziłam ją po głowie. (JEST CZWARTEK)
-Zawsze będę z tobą, pamiętaj. Kocham Cię i nie pozwolę Ci odejść. Jeszcze nie wiem co zrobimy, ale nigdzie nie jedziesz. –Cor uniosła głowę i na mnie spojrzała, w jej oczach znów zebrały się łzy.
-Dziękuję Rosalie, wiedziałam że mogę na ciebie liczyć.
-Przecież jesteśmy przyjaciółkami na zawsze, właśnie teraz jest to zawsze. – przytuliłam ją mocno i szepnęłam byśmy może zeszły do chłopaków, razem coś wymyślimy. We mnie na nowo zebrały się optymistyczne myśli, nie pozwolę jej wyjechać, za wiele dla mnie znaczy.
-Zgoda, tylko zmyję tą masakrę z twarzy – wstała z łóżka cicho chichocząc, odprowadziłam ją wzrokiem do łazienki, NA PEWNO NIE DAM JEJ NIGDZIE WYJECHAĆ, KONIE C, KROPKA.
Cornelia wyszła z łazienki już w normalnym stanie, razem zeszłyśmy do salonu w którym panowała grobowa cisza, wszyscy w skupieniu siedzieli zapatrzeni w siebie, brakowało Zayna.
-Gdzie Zayn?-cicho szepnęła Cornelia. Lou dotychczas nas nie zauważając, uśmiechnął się delikatnie i wskazał gestem ogródek. Pomyślałam że miłości trzeba pomóc, Zayn ma teraz szansę, oby jej nie zmarnował.
-To może pójdź po niego, jest zimno.- Cor uśmiechnęła się do mnie i udała w stronę wyjścia na balkon.  A ja dosiadłam się do chłopaków i wykorzystując moment w którym mogę sobie pozwolić na słabość, rozpłakałam się wtulając w ramię Hazzy.
-Zrób..cie coś! –krzyknęłam-  on..a nie mo..że mnie zosta..wić!
-Ciicho, nie płacz, chyba mamy plan-szepnął Harry. – Tylko trzeba będzie przekonać do niego mamę Cornelii. Chłopaki przedstawili mi ich plan i sądzę że może wypalić, mama Cor jest ugodna, teraz z pewnością czuje się winna temu wszystkiemu, więc powinna się bez większych problemów zgodzić. Na moje usta wpełzł nieśmiały uśmiech. Podeszłam do każdego i dałam po całusie, a niech się cieszą, na koniec stanęłam przy Niallu. Poczułam że tracę równowagę, ale szybko się opamiętałam, nie moja wina że jego zapach, a może raczej cały on tak na mnie działają. Delikatnie musnęłam jego policzek i nieśmiało powędrowałam na swoje miejsce. Zerknęłam na Nialla, speszony odwrócił wzrok, zresztą ja też.  CO SIĘ ZE MNĄ DZIEJE DO CHOLERY ?! Dlaczego on tak na mnie działa, po prostu nie mogę się opamiętać, kiedy jest przy mnie tracę grunt pod nogami. Wypuściłam powoli powietrze, Zayn i Cornelia wrócili do salonu, kierowali się w naszą stronę. Uśmiechnięci, ale nie za ręce, chyba jeszcze nie teraz. Szkoda, naprawdę po siebie pasuję, ale co? W sumie mają jeszcze czas, a jeżeli plan chłopców wypali, będą mieli tego czasu naprawdę dużo…
Cornelia:
-To może pójdziesz po niego, jest zimno.- zasugerowała Rosie.
Więc poszłam, w sumie co mi zależy, w sumie mogłabym mów powiedzieć jak bardzo jest dla mnie ważny, jak bardzo będę za nim tęskniła, jaki jest idealny, w sumie mogłabym, ale.. boję się, co jeżeli nie podziela moich uczuć? Chociaż.. przecież się wyprowadzam, to moja szansa. Ale z drugiej strony po co mi to? Co mi to da że powiem mu to wszystko, jak to i tak nie zmieni tego że w poniedziałek wyjeżdżam i długo się nie zobaczymy. Mam dosyć..
Otworzyłam duże drzwi prowadzące do ogrodu, zobaczyłam Zayna na ławce pod wierzbą, poszłam w tym kierunku. Zayn miał twarz zasłoniętą ręką a w drugiej trzymał papierosa.
-Palenie zabija Zayn..-szepnęłam i usiadłam obok niego na ławce.
-A co jeżeli nie chcę żyć?-odpowiedział nie podnosząc wzroku.
-Nie mów tak, masz dla kogo żyć-szepnęłam, próbując powstrzymać łzy.
-Sam nie wiem.
-Masz chłopaków, rodzinę,..-przerwał mi.
-Nie mam tej jedynej, która była by ze mną zawsze, wtedy miałbym dla kogo żyć.
-Poszukaj jej, gdzieś tam na pewno jest, wierzę w to.
-Chcę ją teraz, ale spieprzyłem pewną sprawę i … i już jej nie odzyskam.
-Jest bliżej niż myślisz- samotna łza popłynęła po moim zimnym policzku, a za nią kolejne, wytarłam twarz rękawem bluzy, Zayn podniósł wzrok.
-Czego płaczesz?- bo cię kurwa kocham głupku, ale ty tego nie widzisz, dlatego! Pomyślałam ale zamiast tego powiedziałam ciche.
-Będę tęskniła, Zayn.-przytulił mnie do swojej klatki piersiowej, chcę dobrze zapamiętać ten zapach, jego całego.
-Ja bardziej.. uwierz że ja bardziej..-szepnął w moje włosy. –Jesteś dla mnie bardzo ważna, nie potrafię tego powiedzieć, po prostu, bardzo mi na tobie zależy- nie mógł dobrać słów, urwałam jego monolog całusem w policzek- Mi też na tobie zależy Zayn, bardzo. A teraz chodźmy do reszty, muszę się wami nacieszyć.-podałam mu dłoń i razem ruszyliśmy do domu.

poniedziałek, 10 września 2012

Rozdział 6


Z tego całego, wczorajszego zmęczenia nie dałam rady dojść do pokoju i zasnęłam chyba na kanapie. Otworzyłam opuchnięte oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Pokój Harrego? Dlaczego nie śpię w salonie? Albo chociaż w swoim pokoju? No nic, wyszłam z pod ciepłej kołderki i szybko podreptałam do siebie. Zadziwił mnie fakt że czułam się dobrze, nawet bardzo. Dotknęłam swojego czoła i z radością stwierdzam że nie jest gorące, już też nie kichałam, ani nie kaszlałam. Hmm, może to było od zmęczenia, kto wie. Najważniejsze że nie muszę się męczyć w łóżku. Cichutko otworzyłam drzwi i podeszłam do szafy z ubraniami po coś do zarzucenia.   
Z naręczem rzeczy zmierzałam w stronę łazienki. Przechodząc obok łóżka zobaczyłam burzę loków wystającą z pod kołdry, HAROLD. Nie teraz to już w ogóle nic nie rozumiem. Puknęłam się z otwartej ręki w czoło i ruszyłam do łazienki. Tam się ubrałam i ogarnęłam w miarę możliwości moje niesforne włosy, mam już ich dość, zawsze są poskręcane we wszystkie strony i nie mogę ich ułożyć. Dlaczego nie mogę mieć takich włosów na przykład jak, hmm Danielle. Ta to ma szczęście. Ha! Już wiem, mam genialny pomysł, ojebie się na łyso, zero problemu z układaniem fryzury, zaoszczędzę na szamponach i odżywkach, bardzo dobry pomysł. Ale będzie  mi zimno w głowę, to znów trzeba będzie nakupować sobie czapek, których nawiasem mówiąc nienawidzę. Tak, zmieniam zdanie to nie jest aż tak rewelacyjny pomysł. O mamo! Co ja w ogóle mówię, nie dość że do siebie to taakie głupoty, boże majaczę. Nie myślę dziś racjonalnie, zdecydowanie nie. Bełkocząc pod nosem jakieś nie zrozumiałe słowa wyszłam z łazienki i podeszłam do Harrego. Zdjęłam z niego kołdrę i pisnęłam cicho budząc go przy tym. Popatrzył na mnie ze wściekłą miną, ej, no ale to w końcu nie ja śpię w nie swoim łóżku i do tego NAGA! Zaraz, w sumie to ja spałam u niego, ale wcale się o to nie prosiłam jakbym nie mogła sobie spać w salonie. No! Zaczęłam się śmiać, właściwie nie wiem z czego, po części z mojej rozkminy, po części z Harolda który dalej leżał goły w moim łóżku. Loczek chyba w końcu zauważył że nie ma nic na sobie i szybko się przykrył krzyczą coś do mnie, ale ja byłam zajęta śmianiem się z niego, już nawet nie obchodziło mnie to jak się znalazł w moim pokoju, a ja w jego. Pomachałam mu i z głupawką wymalowaną na twarzy zaszłam do salonu. Do lodówki była przyczepiona karteczka. „Jesteśmy na zakupach, nie chcieliśmy was budzić, Rose ty prawdopodobnie to czytasz więc przekaż tym ułomom że DOM MA BYĆ CAŁY ZANIM WRÓCIMY. – Li, Lou, Zayn.”
Aham, nie zrozumiałam zbytnio tego co przeczytałam i w biegu rzuciłam się na sofę w salonie. Kiedy włączałam właśnie telewizor do domu wbiegła Cornelia cicho mamrocząc jakieś przekleństwa pod nosem. Spojrzałam na nią od góry do dołu, była całą brudna, w jakimś błocie czy czymś podobnym.
Blondyna rozsiadła się na fotelu, wykrzykując co zrobi „Tej szmacie” jak ją dorwie.
-Em. Cor, co się stało?- zapytałam cicho z obawy że na mnie też wrzaśnie.
-Bo ..to ta idiotka, zabiją ją normalnie ..boże ! A tej jej jebane kłaki to spalę razem z jej durnym łbe..!
-Cornelia! -krzyknęłam.- spokojnie, o czym ty mówisz?
-Od początku-Cor wzięła głęboki wdech i wypuściła mocno powietrze z ust-jak szłam do ciebie, to niechcący, oczywiście, Alis ochlapała mnie błotem. Rozumiesz? -uniosła się.-Co za tupet i wiesz co jest najlepsze powiedziała żebym lepiej uważała jak chodzę i rzuciła mi paczkę chusteczek chichocząc jak idiotka.
-Tylko spokojnie, co zrobiłaś?- zapytałam z niepokojem, oj już nie mało problemów i bójek miałyśmy z tą Alis.
-Uśmiechnęłam się od ucha do ucha, pokazałam jej środkowy palec i odeszłam.-powiedziała powoli.
-Naprawdę?- byłam zaskoczona, z jednej strony szczęśliwa, że nie narobiła sobie problemów, ale z drugiej to należałoby jej coś zrobić, jednak najbardziej byłam zaskoczona, chyba pozytywnie, tak pozytywnie.
-Nie! -przyjaciółka zaśmiała się cicho- pewnie że nie i co jeszcze może mam jej butki wyczyścić? Spokojnie wyciągnęłam z torebki placek, który mama zrobiła dla Nialla i..
-Nie zrobiłaś tego! -krzyknęłam w nie dowierzaniu.
-Wątpisz we mnie? -zapytała ze śmiechem Cor.
-Haha, mam nadzieję że jej smakował.
-Ja też, bo Niall twierdzi że jest wyśmienity. Pokażę ci coś- uśmiechnęła się złowieszczo, wyciągnęła z torebki telefon i pokazała mi zdjęcie Alis z plackiem na twarzy. Ochh, świetny widok. Rzuciłam się na Cornelię i z kolejną salwą śmiechu opadłyśmy na podłogę dalej chichocząc.
-Misiek party!- usłyszałam nad uchem głośny krzyk Hazzy, który po chwili też nas przytulał.
-Harry dusisz…!-sapnęła Cor.
-Ups.- mruknął i rozluźnił uścisk.
-Ej! Tak beze mnie! -krzyknął oburzony całym faktem Niall.
-Ojojoj, już chodź do nas.-powiedziałam spoglądając na niego.
-A może ja już nie chcę.-skrzyżował ręce na piersiach i się odwrócił do nas plecami. Szybko wyswobodziłam się z misiowego uścisku Hazzy i po cichutku podbiegłam do Blondyna przytulając go od tyłu. Stanęłam na palcach, ponieważ był ode mnie wyższy i szepnęłam mu na ucho.
-Jak ty nie chcesz do nas to ja przyjdę do ciebie, dobrze?
Niall odwrócił się do mnie, a ja poczułam że palą mnie policzki. Nie chciałam żeby to widział więc szybko wtuliłam się w jego ramie. Pachniał tak samo ładnie jak poprzedniego dnia, zapach jego perfum od teraz jest moim ulubionym. Po kilku minutach odkleiłam się od niego i posłałam nieśmiały uśmiech.
Chłopak dotchnął mojego czoła i stwierdził że mam gorączkę. No nie! Jak to?
-Nie rozumiem, rano przecież było okej, nawet nie kichnęłam ..nie kaszlałam, a teraz ta pieprzona gorączka..- bąkałam pod nosem ponuro spoglądając na ścianę.
-Taki wirus, co zrobisz- Niall pogładził mnie po ramieniu i zaprowadził na sofę.
-Rosie, pójdę się przebrać, mogę coś pożyczyć.- bardziej oznajmiła niż zapytała Cor.
-Pewnie-mruknęłam i opadłam na sofę.
-Harry, mamy coś na gorączkę, zobacz w kuchni. Jak nie będzie nic to leć do apteki.-Niall wydał polecenia Hazzie.
-Tak jest – loczek zasalutował i ruszył do kuchni. Niall przykrył mnie kocem i usiadł obok mnie.
-Ja chcę wstać! Nie chcę leżeć, nienawidzę tego! -burknęłam oburzona. Niall się uśmiechnął i podniósł koc z podłogi.
-Nie masz wyboru, tak jak wczoraj mówiłem, nie odstąpię cię na krok, dopóki nie wyzdrowiejesz, zrozumiano? -posłał mi uśmiech i choć miałam się złościć, to nie mogłam, po prostu się nie dało.
Po chwili Cor zeszła na dół w moich ciuchach i oznajmiła że idzie do domu, bo mama coś od niej chce. Przytuliła mnie na pożegnanie, pomachała Hazzie, a Niallowi poczochrała włosy ręką i wyszła. Horanek od razu zabrał się za układanie zmiechrzwionych włosów, śmiać mi się z niego chciało, ale przypomniałam sobie że nie mam zbytnio powodów do śmiechu i skończyłam na delikatnym uśmiechu.
-Masz tu dla niej tabletki, ja wychodzę.- powiedział loczek, pocałował mnie w czoło i podobnie jak Cor Niallowi zmiechrzwił włosy. Z Blondynkiem przybił piątkę i wyszedł głośno się śmiejąc z mojego gniewu.-Złość piękności szkodzi- krzyknął i zamknął za sobą drzwi.
-Palant-palnęłam układając i tak już rozczochrane włosy. Resztę południa przesiedzieliśmy oglądając filmy i dużo rozmawiając. Leżałam sobie z głową na jego kolanach i próbowałam skupić się na filmie, ale obecność Nialla ciągle mnie rozpraszała. To się wiercił, to się bawił moimi włosami. Więc koniec końców nic z filmu nie zrozumiałam.
-No już 15, trzeba zmierzyć temperaturę. – powiedział Blondynek wychylając się po leżący na stoliku termometr.
-Ale ja nie chcę.-skrzywiłam się co godzinę musiałam ją mierzyć. Spojrzałam na Nialla i niechętnie wzięłam od niego termometr. Już niech stracę, nie będę się więcej sprzeciwiała, w końcu tak się o mnie martwi. Grzecznie zrobiłam to o co mnie prosił i z ulgą poinformowałam go że gorączka spadła i mogę już wyjść z łóżka.
-Niee! -krzyknął oburzony.-jeszcze nie możesz!
-Niall, ale muszę..
-Co?
-Muszę do..no wiesz ..
-Co?
-No do łazienki, Niall!
-Aaa! Nie ma problemu…
-Oh, dziękuję za przepustkę.-przerwałam mu, jednocześnie poczułam że mnie podnosi.
-Niaaaall! Ja ważę tonę, nie możesz mnie ciągle nosić.
-No popatrz jednak mogę.-uśmiechnął się pięknie i wszedł na schody.
-Nie nie możesz, bo jestem za ciężka.
-Ty? -prychnął-ciebie to by się jeszcze przydało podtuczyć, wiesz jesień się zbliża, a ja nie chcę żeby cię zdmuchnął wiatr.
-Bardzo zabawne, wiesz?- w odpowiedzi dostałam tylko zniewalający uśmiech i przyrzekam, że gdybym teraz stała o własnych nogach to bym upadła. Niall postawił mnie w moim pokoju i wyszedł mówiąc że jak będę czegoś potrzebowała mam zadzwonić. Flegmatycznym krokiem doszłam do łazienki, spojrzałam w lustro i od razu z niej wyszłam, rzuciłam się na miękką kołdrę i włączyłam muzykę. Do rzeczywistości sprowadziły mnie krzyki dochodzące z dołu. Mój żołądek o sobie przypomniał i domagał się śniadania, a może powinnam powiedzieć obiadu? Powoli opuściłam swój pokój i wspierając się na ścianach doszłam do schodów, skąd krzyki słychać już było lepiej.
-Boże, no nie dam rady, no nie mogę ! – Liam mówił chyba sam do siebie. Lou miotał się po kuchni i szukał zapewne marchewek.
-No skandal, co za ludzie! Psychopaci! Jak można zabrać komuś coś tak cennego jak marchewka. Nie wierzę, no nie wierzę. –prychnęłam cicho i zeszłam do kuchni gdzie wszyscy stali z zakupami, ale jakoś mało ich było. Nie chcę być nie miła, ale przez tyle czasu kupić tylko to? Zapytałam co się stało i już po chwili nie mogłam ustać ze śmiechu, podparłam się o ramie Hazzy i dalej chichrałam. Otóż tak, Harry zadzwonił do chłopaków że napadły go fanki i musiał uciekać, a oni mieli go gdzieś zgarnąć, niestety akcja im się nie udała i cała czwórka wylądowała w szponach psycho-fanek. I takim sposobem Li stracił buta, Lou marchewki i to wszystkie! Zayn został tylko wyprzytulany do granic możliwości, a Harolda jak stwierdził „Bolą wszystkie loczki”. Niall tak się śmiał że aż dostał od obolałego Zayna w głowę z otwartej ręki. Blondyn rzucił mulatowi gniewne spojrzenie i dopadł się do tego co zostało z zakupów. Liam trzeźwo myśląc zamówił jakiś fast-food na obiad.

Cornelia:

Wolnym krokiem zmierzałam do domu, miałam wyjątkowo dobry humor, nawet moje zabłocone ciuchy już mi nie przeszkadzają, nic, a nic. Nawet się nie spostrzegłam jak znalazłam się już pod swoim domem. Szybko weszłam do środka i oznajmiłam rodzicielce że już jestem, mama wyjrzała z kuchni, twarz miała jakąś taką smutną.
-Zaraz do ciebie przyjdę, tylko zostawię ciuchy do prania. – i popędziłam do łazienki, brudne rzeczy wrzuciłam do kosza na brudy i jeszcze raz rozczesałam włosy. Mój telefon poinformował mnie o wiadomości sms od Zayna. Co? Od Zayna?!  Szybko kliknęłam „otwórz wiadomość” i przeczytałam treść „ Hej Cor, mamy zamiar zrobić maraton filmowy, może wpadniesz? – Zayn x.” Odpisałam mu krótko „ Pewnie ; ) x . „ i schowałam telefon do kieszeni spodenek. W jeszcze lepszym nastroju weszłam do kuchni i przywitałam się z mamą.
-Musimy porozmawiać, tak na poważnie-zaczęła cicho spoglądając ukradkiem na mnie.
-No dobrze, coś się stało? -zapytałam z przejęciem, nie przypominam sobie żebym coś zrobiła, no chyba że to dzisiaj, ale skąd by się tak szybko dowiedziała?
-Więc dostałam awans.-powiedziała szybko i spuściła wzrok.
-Nie rozumiem, mamo to przecież cudownie! Czego się nie cieszysz?!
-Bo wiesz, Cornelia z tym awansem wiążą się pewne zmiany.-teraz to już się całkiem pogubiłam. Spojrzała na mnie z takim czymś w oczach, że po prostu nie potrafię zgadnąć co to za emocja.
– Ta praca jest w New Castle i my musimy..
-…się przeprowadzić – dokończyłam tępo wgapiając się w ścianę. Poczułam że zaraz się rozpłacze, niby jak mam się wyprowadzić. Zostawić szkołę, znajomych, przyjaciół… Zayna. Nie, nie, nie to nie może być prawda. Ja chyba jestem w jakiejś ukrytej kamerze. Uszczypnijcie mnie, żebym mogła powiedzieć że to był tylko chory sen, ale nie, to nie jest sen. To jest okrutna rzeczywistość, w której będę musiała się na nowo odnaleźć. W tak dużej mierze zatopiłam się w myślach o tym co będzie dalej, że kompletnie nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nie słuchałam już mamy, nie słyszałam już niczego, była tylko pustka, pustka która będzie wypełniać moje życie po przeprowadzce do tego New coś tam. Teraz, w tym momencie stać mnie było tylko na szybkie wyjście z domu, bardzo szybkie. Zamknęłam za sobą drzwi mojego, nie długo już nie mojego domu i biegłam, po prostu biegłam tam gdzie mnie nogi doprowadziły. Z każdą chwilą zalewałam się coraz większym strumieniem łez. Wielkie krople kapały mi na bluzkę i spodenki. Nie chcę nawet myśleć jak wygląda mój makijaż. Resztkami sił otarłam mokrą od płaczu twarz i bez pukania wbiegłam do domu chłopaków i Rose. Szybko popadłam w ramiona pierwszej napotkanej w domu osoby, którą był Zayn i zaczęłam głośno chlipać w jego ramie. Chłopak nie wiedząc o co chodzi, mocno mnie przytulił i zaprowadził na sofę. Usiedliśmy, a ja ponownie się w niego wtuliłam, ciągle płacząc. Łzami zachlapałam mu całą koszulkę, ale chyba mu to nie przeszkadzało. Siedział nie poruszony i gładził mnie uspokajająco ręką po plecach. A ja? Ja dalej leżałam w jego ramionach, skuliłam się jeszcze bardziej i powoli próbowałam się uspokoić. Marnie mi to wychodziło, byłam całkowicie bezsilna, nie mogłam wypowiedzieć nawet słowa, nie mogłam nawet myśleć o tym jak im to powiem. W mojej głowie od tej wiadomości pozostała wielka pustka.... 
_______________________________________________________-

Spięłam poślady i .. wyszło takie o to coś.. LOL Jak zwykle nie jestem zadowolona, no może z wyjątkiem części Cornelii ale nieważne. 
KOCHAM XX


środa, 15 sierpnia 2012

Uwaga.

Jeju, przepraszam Was że znowu nie dodaję, znowu przepraszam =.=, ale praktycznie nie ma mnie w domu. Tak właściwie to pół rozdziału mam napisane, ale wątpię że go dokończę przed końcem wakacji :(. A już miałam taki fajny plan, dzisiaj wróciłam ze Szczecina i do poniedziałku miałam zamiar go skończyć, lecz mamie się zachciało gdzieś jechać i ciągnie mnie do Wawy lol2. Wróce w niedziele wieczorem a we wtorek już wylatuję do Szkocji, więc nie mam kiedy dokończyć tego rozdziału, CHYBA ŻE CHCECIE TĄ POŁOWĘ CO MAM JUŻ NAPISANĄ I ROZDZIAŁ PODZIELĘ NA DWIE CZĘŚCI ( NAPISZCIE W KOMACH, JAK WAM TAK BĘDZIE PASOWAŁO TO JAK WRÓCĘ Z WARSZAWY TO DODAM TĄ POŁOWĘ )

+ Możliwe więc że dodam tą połowę, ale gdyby nie to DO NAPISANIA, CZYLI GDZIEŚ WE WRZEŚNIU, BO WRACAM DOPIERO 1 W SOBOTE XD .

KOCHAM WAS :)

wtorek, 24 lipca 2012

Twitter + Besty o 1D

A więc, w końcu się zebrałam i założyłam Twittera, no bo przecież trzeba śledzić poczynania naszych mężów. Co nie ?
https://twitter.com/YouMakeMySmilex  < -------- zapraszam ( w komentarzach podajcie swoje tt, chętnie zaobserwuję )
A tu takie tam besty o 1D :

http://besty.pl/1175843 ( Dobrze gada, polać mu! )

http://besty.pl/1182620  ( Aww )

http://besty.pl/1195969

http://besty.pl/1195897 

http://besty.pl/1195840

http://besty.pl/1195828 ( Toć to filozof jest ^ ^ )

http://besty.pl/1196145 ( LA, Bitch ! )

http://besty.pl/1199876 ( Nie ! W tym momencie to ja chcę być Danielle ; > )

http://besty.pl/1214303 ( Wielbię te dzieciaczki ♥ )

http://besty.pl/1214512 ( CHCĘ TAKĄ ! )

http://besty.pl/1300945  ( Moje też *-* )

http://besty.pl/1304491 ( Ooo! Wszystkie odpały 1D, które zostały w pamięci Directioners )

http://besty.pl/1376318 ( BITCH PLEASE ! Liam ładniejszy < 3 )

Baj miśki ♥

sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 5

EDIT : Ankietę na imię głównej bohaterki wygrało, jak pewnie wszyscy już wiedzą, imię ROSE !
Czyli zamiast MEGAN mamy ROSE, będę pisała : ROSALIE, ROSIE, ROSE. Bardzo dziękuję za wszystkie głosy < 3333
______________________________________________________________

Rosalie :
Co to tak ciągle dzwoni? Otworzyłam oczy i od razu zapragnęłam je zamknąć, bałagan totalny, śmierdziu tu jakkoś, a tak w ogóle to ktoś na mnie leży. Oparłam się na łokciach i ujrzałam słodką twarz Viki. Powoli, żeby jej nie obudzić,  wstałam z sofy i szybko skierowałam się do kuchni po jakieś tabletki na ból głowy, pewnie reszcie też się przydadzą , więc najlepiej byłoby gdyby tam były.  Omijajac po drodze różne śmieci doszłam do celu, otworzyłam szufladę i wygrzebałam z niej jakieś tabletki. Nalałam sobie do szklanki wody i usiadłam przy stoliku.  Kątem oka zerknęłam na zegarek, już  12 , całe szczęście że samolot mamy na wieczór.  Po zarzyciu tabletek, szybkim krokiem udałam się do pokoju po jakieś ubrania . Dziwne że nie było tam Cor. Zrobiłam sobie prysznic, ubrałam wcześniej przygotowany zestaw ubrać , po czym zeszłam do kuchni zrobić jakieś śniadanie, pewnie ja i Cor która nie piła, i tak trzymamy się najlepiej z tego całego towarzystwa. Wyjęłam potrzebne składniki i usmażyłam naleśniki, za którymi wszyscy przepadają. Kiedy skończyłam wszystko postawiałam na stół w salonie z którego zrzuciłam wszystkie śmieci. Zaczęłam wszystkich budzić, na początku Hazz, oczywiście z nim sprawa poszła najprościej, trochę po nim poskakałam i jak na zawołanie zjawił się w salonie, później Boo Bear, z nim też nie miałam większych trudności, więc szybko udałam się do Liama. Weszłam do jego pokoju i nie mogłam go znaleźć.
-Liam! – wołałam go, ale nie odpowiadał. Uchyliłam drzwi do łazienki i zatoczyłam się ze śmiechu, wyciągnęłam szybko telefon i zrobiłam Li zdjęcie. Biedak pewnie chciał zrobić sobie prysznic i niestety zasnął w ciuchach w prysznicu. Obudziłam go i pomogłam wyjść z mało wygodnego do spania prysznica. Liam dołączył do Larrego i razem  zeszli na dół obudzić Viki, a ja skierowałam się do Zayna, z tym śpiochem było o wiele, wiele gorzej, dodając jeszcze to jak się wczoraj spił to obudzenie było zadaniem prawie nie wykonalnym. Długo musiałam go zwalać z łóżka za nim się poddał i gdzecznie udał na śniadanie.
-Na stole leżą tabletki ! – krzyknęłam za nim i poszłam do gościnnego w którym leżał Sean. Następny śpioch, co za ludzie…
-Seann ! Wstawaj- darłam mu się do ucha, ale on podobnie jak Zayn, mało co kontaktował. Zaczęłam bić go poduszką, kiedy już prawie opadałam z sił, otworzył swoje malutkie, zmęczone oczka i spojrzał na mnie, prawdopodobnie nie wiedząc gdzie się znajduje.
-Na dole jest śniadanie. – uśmiechnęłam się i wyszłam z jego pokoju.
Zostali mi tylko Niall i Cornelia, hmm gdzie ona może być?
-Liamm ! Poszukajcie Cor! – krzyknęłam na dół i poszłam do pokoju blondaska. Cicho uchyliłam drzwi i weszłam do środka. Niall spał sobie owinięty kołdrą prawie po czubek głowy. Podeszłam do niego i nachyliłam się nad nim, wyglądał tak słodko, jego blond grzywka delikatnie opadała mu na twarz, długie, czarne rzęsy spływały na blado zaróżowione policzki. Usta miał lekko rozchylone, oddech wyrównany i głęboki. Przyglądałam mu się z wielką fascynacją, lekko się poruszył, zamlaskał i przewrócił się na drugi bok. Zachichotałam cicho, podniosłam się i szturchnęłam go w ramię.
-Niall! Wstawaj, śniadanie jest. Naleśnikii i to z nutellą. – temu nie mógł się oprzeć, odwrócił się w moją stronę i otworzył oczy, ciepło na mnie spoglądając.
-Hmm, taki miły widok na początek dnia- uśmiechnął się ukazując swoje białe ząbki zakryte aparatem na zęby, który moim zdaniem dodaje mu uroku. – Cześć Rosie- przeciągnął się i ziewnął.
-Zaraz zejdę na dół- poinformował mnie i wyszedł z pod kołdry udając się do szafy z ciuchami.
Okej. – rzuciłam i poszłam do salonu, gdzie wszyscy się już zajadali .
-Mmm, jesteś bogiem Rose – powiedział Sean z pełną buzią, zachichotałam cicho i przysiadłam się do nich. Zabrałam Lou naleśnika i z zapałem śledziłam spór o ostatni placek.
-Ejj, on jest mój . Pierwszy go zobaczyłem ! – żalił się Niall.
-Taa? A ja go pierwszy wziąłem – Hazza wytknął mu język.
-Tatoooo ! Harry zabrał mi jedzenie – Irlandczyk poszedł szukać pomocy u Liama.
-Harry oddaj mu tego głupiego naleśnika. – powiedział cicho Li podtrzymując głowę na rękach.
-Jakiego głupiego, jak śmiesz ! – Hazz się zbulwersował.
Horan i Styles dalej się wykłócali o naleśnika, Liam położył się na sofie i zakrył poduszką, a ja siedziałam z naleśnikiem Louisa i się z nich śmiałam.
-Ojj skończcie już z tym naleśnikiem – Zayn wstał, wyrwał go Harremu z ręki i polizał.- teraz nikt go już nie zje – zadowolony opadł na poduchy i sięgnął po gazetę.
-Hhahaaha, biedny przewidywalny Zayn- prychnął Niall i wziął ‘niejadalnego ‘  naleśnika do ręki, po czym włożył go sobie do buzi i z zacieszem na mordce poszedł do kuchni.
-Udław się ! –krzyknął za nim Harry. Niall zaśmiał się i sięgnął po butelkę wody stojącą w kuchni.
-Nie wiem  jak wy ale ja się idę pakować – uśmiechnęłam się do wszystkich i pociągnęłam Cornelię za rękę, ta tylko pomachała im i trzymana przeze mnie  wskoczyła na schody.
-Co jest ? – zapytała kiedy byłyśmy już w naszym pokoju.
-Nic, chciałam żebyś mi pomogła- zrobiłam wielkie oczka prosząc ją pomoc w pakowaniu.
-Zapomnij. –prychnęła i uciekła do łazienki.
-Wiesz? Straszna jesteś – powiedziałam z udawaną złością.
-Też cię kocham ! – wrzasnęła moja wariatka.
Więc co mi pozostało, wzięłam torbę i zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy. Myślałam że dłużej mi to zejdzie, Cor również była już spakowana zerknęłam na zegarek, już 14:30 ale to leci. Razem poszłyśmy na dół, gdzie nikogo nie było, pewnie poszli się pakować. Usiadłyśmy sobie na sofie i porozmawiałyśmy. Przypomniało mi się że jeszcze miesiąc, okej ponad miesiąc i początek roku szkolnego.  Boję się że koszmar z tamtego, i poprzedniego i jeszcze wcześniejszego roku się powtórzy.
-Nie mówmy teraz o tym, dobrze ? –powiedziałam cicho, Cor wiedziała że się boję, przechodziłyśmy przez to obie, obie byłyśmy znienawidzone przez Alis, obie poniekąd przez nią prześladowane. Była tylko jedna różnica, Cornelia się tego nie bała, z uniesioną głową stawiała czoło tej idiotce. Potrafiła jej na wrzucać i się nie przejmowała co się stanie. Była moim oparciem, gdyby nie ona to nie wiem co by zemną było. Teraz pocieszam się tylko tym że będą ze mną też chłopcy. Shey mnie przytuliła i tak sobie siedziałyśmy, aż przyszli do nas wszyscy.
-Heee…j, co się stało ? – zapytał zaniepokojony Harry kiedy ujrzał mnie w objęciach Cornelii.
-Umm. .nic, jestem tylko trochę zmęczona – ziewnęłam na niby. Hazz podszedł do mnie i ujął mój podbródek, spojrzał mi w oczy i szepnął.
-Wiesz że ja wiem co się dzieje ?
-Ee..taa – mruknęłam cicho wtulając się w niego.
-Będziemy z tobą mała.
-Huh? Tylko nie mała ! – nagle się ożywiłam.  Harold przytulił mnie jeszcze mocniej i zamruczał mi do ucha.
-Dla mnie zawsze będziesz małą dziewczynką- przyjemne ciepło rozlało się po moim sercu.
-Też cię kocham Harry. – powiedziałam patrząc mu w oczy, zobaczyłam w nich ten błysk, iskierkę które kocham. On..on  jest dla mnie jak  brat, którego nie miałam.
-Ojojojoj – Cor doskoczyła do nas i razem zastygliśmy w grupowym miśku.

-A my? - Krzyknęli chłopcy.
-Um..Niech pomyślę - Cor teatralnie wsparła głowę ręką i udawała że się zastanawia.
-Ej!- wrzasnął oburzony BooBear.
-Oj, niech wam będzie - blondynka burknęła udając obrażoną.
Duże dzieci w mig rzuciły się na nas, sprawiając że wszyscy runęliśmy na podłogę.
-Grupowa kanapka! -ryknął Harry.
Pomysł wydawał by się wspaniały, miał tylko jedną wadę JA BYŁAM NA SAMYM DOLE TEJ KANAPKI. Przecież oni mnie zgniotą ,a moje ciało będzie trzeba zdrapywać z paneli. Z zamyśleń o jakże okrutnym końcu mojego życia wyrwał mnie cichy szept Nialla.
-Uciekamy? Bo coś mi się wydaje że tobie też nie leży ta 'kanapka'.
-Czytasz mi w myślach - odpowiedziałam chichocząc i podałam dłoń blondynkowi. Delikatnie ją ujął i szybkim ruchem postawił mnie do pionu. Poczułam zapach jego perfum, te lubiłam najbardziej. Chcąc choć przez chwilę napawać się tym zapachem przymknęłam powieki zatapiając się w cudowniej woni jego perfum.
Szybko powróciłam na ziemię gdyż Niall zaczął lekko mną potrząsać.
-Rose, wszystko okej?- zapytał z niepokojem w glosie. Em. no tak to mogło wyglądać co najmniej dziwnie.
-Taak, chodźmy już- zmieniając temat gwałtownie pociągnęłam chłopaka za sobą na zewnątrz.
-Pokażę ci coś.- Niall puścił mi oczko i prowadził mnie ogrodem do .. właściwie to nie wiem gdzie mnie  prowadził. Szliśmy krętymi dróżkami przez ogród. Nialler zgrabnie ominął ostatni krzewik i gestem ręki ukazał mi piękny zakątek schowany pod gałęziami wierzby. Dookoła rosły najróżniejsze kwiaty a z małej fontanny sączyła się czysta woda. Z boku pod dużą wierzbą stała, prawdopodobnie ręcznie rzeźbiona ławeczka. Całość zapierała mi dech w piersiach. Małymi krokami doszłam do ławki, aby z niej podziwiać to wszystko.
-Podoba ci się? - powoli wypowiedziane przez Nialla słowa delikatnie łaskotały mój kark.
-Jest..tu.. ja nie wiem co powiedzieć. Jest idealnie.- szepnęłam wpatrując się w fontannę.
-Proszę - Niall podał mi pieniążka, nie bardzo wiedziałam o co mu chodzi.
-Yy,ale.. -zaczęłam.
-Pomyśl życzenie i wrzuć do fontanny.- powiedział z lekkością wpatrując się we mnie.
-A co jeżeli mam już wszystko o czym marzyłam? - droczyłam się z nim.
-Hmm, na pewno znajdzie się jeszcze coś czego na prawdę pragniesz.-mruknął i sam ruszył w kierunku fontanny. Pochylił się i wystrzelił z palca monetę. Po chwili odwrócił się do mnie i nieśmiało uśmiechnął. Jego policzki leciutko się zaróżowiły, nie wiem dlaczego ale coś mnie do niego przyciąga. Jest taki..sama nie wiem jak go określić. Kocham go, kocham jak przyjaciela, jak brata, jak Louisa, Liama, Zayna i Harrego, jak Cornelię, ale czy nie czuję do niego czegoś więcej? Tak w sumie to się nad tym nie zastanawiałam. Nie było takiej okazji. Jak go potrzebowałam był przy mnie, bronił mnie i po prostu BYŁ. Kiedy skończyłam już swój wykład na temat Nialla niepewnie wstałam i podeszłam do niego. Pomyślałam życzenie i wrzuciłam monetę do wody. Życzyłam sobie żeby w moim życiu pojawił się ktoś kogo mogła bym pokochać, pokochać miłością taką jaką mąż darzy żonę. Ktoś przy kim mogłabym się budzić i zasypiać. Tak. Marzy mi się ktoś do kochania.
-O czym pomyślałeś?- zapytałam pocierając rękoma ramiona, bo trochę już zmarzłam, w końcu mimo tego że mamy lato wieczory są chłodne. 
-Nie mogę powiedzieć bo się nie spełni – powiedział ściągając bluzę i zakładając ją na mnie.
-Mmm..ładnie pachnie.. twoimi perfumami. - wyrwało mi się, czułam jak moje policzki się czerwienią. Niall zaśmiał się nerwowo, chyba też trochę go to speszyło.
-A jak ci obiecam że nikomu nie powiem? -szybko zmieniłam temat.
-Rosee! Niallll! Zaraz wychodzimy! - krzyknął ktoś z domu.
-Musimy już wracać. Londyn czekaa! - rozciągnął się i razem udaliśmy się do domu.
Jak weszliśmy panował tam już kompletny chaos. Wszyscy krzątali się z walizkami, no może z wyjątkiem Seana który objadał się żelkami na sofie. Viki już rano nie było, bo rodzice ją zawinęli, chyba mieli gdzieś jechać czy coś. Niall popędził do swojego pokoju, pewnie po walizki. Poszłam za nim, bo ja swoje już dawno zaciągnęłam na dol. Zapukałam cicho i weszłam do środka. Tak jak myślałam Horanek dopinał walizkę upychając w niej zapewne jakieś ciastka.
-Niall- mruknęłam, chłopak spojrzał na mnie i gestem głowy nakazał mi mówić o co chodzi. - Więc czego sobie życzyłeś?- zapytałam cicho.
-Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni – wzruszył ramionami i ponownie zabrał się za dopinanie walizki.
-A jak obiecam że nikomu nie powiem? – drążyłam.
 -A jak moje życzenie było związanie w tobą? – szepnł tajemniczo, znosząc walizkę z łóżka i pozostawiając mnie zdezorientowaną w pokoju. Ccooo? Nie rozumiem tego, ale niema się co dziwić bo za Niallem nie nadążysz, choć byś nie wiem jak bardzo chciał. No nic.. wyszłam z jego pokoju zamykając drzwi i zeszłam do salonu gdzie wszyscy już czekali na mnie. Bagaże są już załadowane do samochodu. Kierunek - DUBLIN. Pożegnaliśmy się z Seanem, zadzwoniliśmy do rodziców Nialla i do Grega też, bo on już wrócił do swojego mieszkania. Kłócąc się o miejsca w aucie, po jakichś 15 minutach wyjechaliśmy z Mullingar.Droga minęła nam szybko, rozmawialiśmy sobie, chłopcy powspominali stare x-factorowe czasy, ja i Cornelia poopowiadałyśmy swoje przypały. Od tego śmiechu rozbolał mnie brzuch.  DoLiama zadzwonił manager One Direction.
-Haloo?!-krzyknął Li i gestem ręki uciszył chłopaków- CO?!... Ale mieliśmy mieć wolne..nie .. u kogo? .. kiedy i o której? .. dobra, dobra, tylko raz!..Mhm, zadzwonimy jutro..cześć. – rozłączył się i poinformował nas że mają pojutrze JEDNORAZOWY wywiad, bo coś tam jest potrzebne do  promocji płyty i takie tam, większości nie słuchałam. Cały czas potajemnie przyglądałam się Niallowi. Dalej mnie zastanawia to co powiedział w pokoju, czy to miał byś jakiś żart? Może o to chodzi że mam się nad tym głowić a tak na serio to nic nie znaczyło i powiedział to ot tak sobie. A jeżeli to był jakiś znak, że mu się podobam? Um. NIE! Tą opcję od razu odrzucam, bo niby jakim sposobem takiemu Niallowi, za którym szaleją miliony dziewczyna na całym świecie, a następne miliony z nich dało by się zabić za uścisk jego dłoni, miała by podobać się taka zwykła, nie najładniejsza i ogółem jakaś taka dziwna dziewczyna jak ja, skoro może mieć każdą na skinienie palcem? Tak więc na razie pozostaję przy wersji pierwszej czyli że to była jakaś zmyłka. Dopóki nie wymyślę jakiegoś sensowiniejszego powodu dla którego mógł tak powiedzieć pozostaję przy tym.  Resztę drogi próbowałam się nad tym nie zastanawiać, co robiło się coraz trudniejsze, udawane kłótnie chłopców i Cor też trochę mnie już zmęczyły. Założyłam słuchawki na uszy i puściłam Look after yopu – The Fray. Głowę oparłam o ramie Louisa i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
-Obudźmy ją.- ktoś, chyba Zayn cicho szepnął.
-PO CO ?! – powiedziała, może trochę za głośno, ale i tak już nie spałam, Cornelia.
-Bo mi się nudzi, a Rosie zna fajne dowcipy.
-Nie bądź śmieszny, nie ma mowy. NIEWYSPANA ROSE TO ZŁA ROSE!- Postanowiłam jeszcze trochę poodawać że śpię i czekać na dalszy rozwój wyarzeń.
-Ale..-mruknął.
-Nie ma mowy!-tym razem odezwał się Lou.
-Dlaczego?
-Boo..-szukał odpowiednich słów – Hmm, słodko wygląda jak śpi- powiedział cicho i dźgnął mnie w policzek. Wszyscy się zaśmiali, ale szybko zostali uciszeni przez Liama.
-Jesteśmy na miejscu- poinformował nas grzecznie kierowca.
Drzwi się otworzyły i każdy po kolei wysiadał, chciałam już wstawać kiedy poczułam czyjeś ręce pod sobą, któryś z chłopców, a konkretnie Niall mnie niósł. Leniwie otworzyłam oczy i od razu napotkałam jego przenikające spojrzenie. Uśmiechnęłam się lekko, ale podejrzewam że wyszedł mi jakiś grymas. Nialler cicho zachichotał, ale nie postawił mnie na ziemię.
-Niall, nie musisz mnie nieść, jestem ciężka. -Horan spojrzał na mnie i na kilka sekund dosłownie zmroził wzrokiem, po chwili się zaśmiał w specyficzny dla niego sposób.
-Ty? Nie bądź śmieszna, jesteś lekka jak piórko, mógłbym cię tak nosić caaały czas- powiedział pewny siebie. Otworzyłam usta i już miałam coś powiedzieć, zaprzeczyć czy coś ale nie miałam na to siły. Szybko poddałam się pokusie, wtuliłam głowę w ramie blondyna a rękami oplotłam jego szyję, przymknęłąm oczy i po raz kolejny odpłynęłam w błogim śnie.
-Teraz to musimy ją obudzić-powiedział rozbawiony Zayn, chyba Zayn.
-Tak,tak musimy..-mruknęła Cornelia.
Poczułam jak ktoś mnie szturcha, wcale nie miałam ochoty się budzić, więc udawałam że nie czuję tego. Szturchanie się wznowiło, zaczeli skandować moie imię, dalej leżałam na kolanach Nialla niewzruszona, zaraz niedziałam na Niallu, pewnie mu ciężko. Kierowana współczuciem do blondaska otworzyłam oczy, rozejrzałam się dookoła. Byliśmy na lotnisku, pewnie zaraz mamy samolot. Powoli próbowałam wstać, zachwiałam się lekko ale Niall mnie przytrzymał. Ponowiłam próbę i tym razem również prawie upadłam. Znów poczułam ręce Horanka pod sobą.
-Niall, już ci mówiłam jestem za cię..apsik!-kichnięcie nie pozwoliło mi skończyć. Bez dalszego protestu znów oparłam się o Nialla i wszyscy ruszyliśmy w stronę samolotu.  Irlandczyk powoli posadził mnie na siedzeniu i sam usiadł obok.
-Mogę? –zapytał chociaż i tak znał odpowiedź. Pokiwałam głową i ponownie kichnęłam, już wiedziałam co to oznacza, tylko dlaczego ja? NIENAWIDZĘ BYĆ CHORA ! 
-Coś mi się wydaje że się przeziębiłaś, i coś mi się wydaje że to moja wina.
-Nie, Niall jest okej.- następne kichnięcie, ja tak nie dam rady. Harry odwrócił się do nas i podał mi opakowanie chusteczek.
-Dziękuję- mruknęłam. Hazza się odwrócił i pogrążył w rozmowie z Lou.  Ja zajęłam się swoim zatkanym nosem.
-Rose?- Podniosłam wzrok na nieśmiało spoglądającego na mnie Nialla.
-Tak?-mruknęłam i odrzuciłam grzywkę z czoła.
-Ja..przepraszam, nie powinienem cię dzisiaj wyciągać z domu, już wcześniej jakoś blado wyglądałaś, puźniej też się chwiałaś, a ja głupi jeszcze wystawiłem cię na takie zimno- powiedział jednym tchem dalej mi się przyglądając.
-Głuptasie!-palnęłam i lekko puknęłam go w ramie- przecież ja nie umieram, to tylko przeziębienie. Za dwa góra trzy dni będę zdrowa jak ryba. To nie twoja wina i się tym nie zamartwiaj.-uśmiechnęłam się najpiękniej jak umiałam.
-Na pewno? – mruknął niespokojny, tak jakby bał się że zaraz mu coś zrobię.
-Na pewno, a tak w ogóle to lepiej przesiądź się do innego rzędu, bo się jeszcze zarazisz.
-Nie ma mowy, skoro cię w to wpakowałem, to teraz będę w tym razem z tobą. – powiedział poruszając brwiami. Zaśmiałam się cicho i znów kichnęłam. Złapałam z chusteczki i zrobiłam to co wcześniej. Niall w tym czasie szukał czegoś w plecaku.
-Mam!-krzyknął uradowany i wyjął z plecaka małą poduszkę. Położył ją sobie na kolanach i zaproponował abym się zdrzemnęła. Chętnie przystałam na tą propozycję. Wygodnie ułożyłam głowę na jego kolanach i zamknęłam oczy.
-Dobranoc – usłyszałam jeszcze nad uchem ciche mruknięcie Nialla, uśmiechnęłam się pod nosem i bardziej wtuliłam w jego poduszkę. Mino tego że wydawałam się taka zmęczona nie mogłam zasnąć. Leżałam sobie skulona tarmosząc róg poduszki, Nialler w tym czasie bawił się moimi włosami, coś tak plątał i kręcił, szczerze? Miłe uczucie, bardzo miłe. Po jakimś czasie w końcu udało mi się zasnąć.
Niall:
Do lądowania zostało nam jakieś pół godziny, Rose cały czas leżała na moich kolanach, a ja bawiłem się jej włosami, nawet próbowałem zapleść wakroczyka, ale cóż fryzjerem raczej nie zostanę. Wychyliłem się do przodu by zobczyć jej twarz. Niesforne kosmyki poprzyklejały się jej do czoła, opuszkami palców delikatnie je odgarnęłem. Zmarszczyła nosek i zamlakała, uśmiechnąłem się na to. Wyglądała tak słodko, niewinnie, bezbronnie. Długie, ciemne rzęsy tworzyły wachlarz spływający po jej policzkach, a lekko zaróżowiony nosek dodawał jej uroku. Patrzyłem tak na nią i zastanawiałem się jak taka dziewczyna jak ona w ogóle ze mną rozmawia. Przecież Rosalie jest IDEAŁEM, a ja, ja jestem przeciętnym Irlandczykiem. Jedyne co mi się w sobie podoba to oczy i tylko z nich mam powód do dumy. W trakcie mojego rozmyślania Rose poruszyła się niespokojnie, opadłem na siedzenie i przyglądałem się jej włosom. Po chwili podniosła się i przeciąnęła.Rozejrzała się dookoła nieprzytomnym wzrokiem i wtuliła w moje ramie, ponownie zamykając oczy. Podniosłem rękę obejmując jej ramie, a drugą założyłem sobie słuchawki na uszy. Z mojego odtwarzacza poleciała nieznana mi melodia. Nie znałem tej piosenki, ale coś mi się w niej spodobało. Spoglądając w okienko samolotu wsłuchiwałem się w tekst tego utworu. Reszta lotu minęła w bardzo szybkim tępie. Nim się obejrzałem stewardessa już ogłaszała że podchodzimy do lądowania. Szybkim ruchem ręki zapiąłem Rosie i sobie też pasy bezpieczeństwa. Samolot wylądował,wszyscy powoli wychodzili z pokładu. Obudziłem Rosalie i również opuściliśmy latającą maszynę. Zdziwiłem się ilością paparazzi, małą ilością. Jako że byliśmy zmęczni, to też to im powiedzieliśmy i razem udaliśmy się do zamówionego samochodu. Dwadzieścia minut później przekroczyliśmy już próg domu, nareszczcie, kocham Mullingar, kocham Irlandię, tam się wychowałem, ale Londyn, Londyn stał się moim domem, do którego chce się wracać. Nie zważając na nikogo zostawiłem swoje walizki w salonie i w szaleńczym tępie ruszyłem do swojego pokoju. Migiem zrobiłem sobie prysznic i w bokserkach wskoczyłem pod ciepłą kołderkę. Złapałem jeszcze za telefon i napisałem do rodziny że wylądowaliśmy. Zmęczony opadłem na miękką poduszkę i nawet nie zdążyłem rozkminić tego co się dzisiaj działo, zdecydowania za szybko działo.
____________________________________________________
Wróciłam : ) . Szczerze? To nie mam żadnej, żadnej większej wymówki, bo przeciez nie zasłonię się testami w sql. xD. Wiecie, poczułam wakacje i to chyba nawet dobrze, bo od tygodnia mam okropną pogodę -.-  A tak to przynajmniej wykorzystałam te kilka ciepłych dni.
Przepraszam Was bardzo mocno ♥ . Ale po prostu wena mnie opuściła i jeszcze nie powróciła do końca, choć ten rozdział jak dla mnie jest w miarę, przynajmniej jakaś jego część ^^ . Nie chciałam też usiąść na 10 minut i nabazgrać wam byle co, bo nie zasługujecie na to < 3 . Okej, już się nie rozpisuję i zabieram za następny rozdział. Postaram się was nie zawieść : D
Dziękuję Wam też za komentarze pod poprzednim postem, ich liczba jest ... ZADZIWIAJĄCA !
KOCHAM WAS  ; 33